corasanti drzewo migdalowe

i

Autor: .

Wczuwając się w drugą stronę – Michelle Cohen Corasanti, „Drzewo migdałowe”

2014-07-29 20:50

Książka, która odniosła niebywały sukces na świecie. Sukces zaskakujący nawet dla samej autorki. Zaskakujący, gdyż był to debiut w którym chciała napisać o trudnym temacie w łatwej, przystępnej formie. I to jej się udało – nawet dla tych, których może nużyć już temat konfliktu palestyńsko-izraelskiego będzie to niespodzianka. Zanurzając się w tej powieści, nie macie poczucia walki z kwestiami oklepanymi na rożne sposoby, walki ze schematem.

Bohaterem powieści jest Ahmad – chłopak, który wychowuje się w cieniu wojny, w którym rzeczywistością jest nieustanna obawa o życie swoje i swoich rodziców, rodzeństwa i dzieci. Obawa o przeżycie do końca miesiąca, o dach nad głową. Wszystko to spada na niego, kiedy kończy 12 lat. To, w obawie przed czym dorastał staje się faktem – więzienie dla ojca, śmierć siostry, strata domu. Ahmad ma tylko jeden atut – genialny, matematyczny umysł, co daje mu szanse, jakich nie ma przytłaczająca większość jego rówieśników...

Autorka książki przyznaje, że do czasu wyjazdu do Izraela, sama wychowywana była w zasobnym, żydowskim domu w USA, z wiadomym podejściem do kwestii palestyńskiej. I dopiero na miejscu poznała punkt widzenia drugiej strony. Podkreśla, że diametralnie zmieniło to jej podejście do konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Mieszkając tam przez 7 lat przeżyła pewne rzeczy, które kazały jej to ująć w formie powieści. Nie wszystko co zawarła w książce wydarzyło się naprawdę, ale duża jej część jest na prawdziwych wydarzeniach oparta...

Czytając jej powieść zwróciłem uwagę na często brutalną bezpośredniość w opisywaniu pewnych rzeczy, które zazwyczaj przed europejskim czytelnikiem są nie tyle ukrywane, co mocno łagodzone, żeby potrafił je zrozumieć. Okazuje się, że można jednak napisać wprost jak żyje człowiek pozbawiony dostępu do wody i korona z głowy nie spada... Bardzo przypadł mi też do gustu sposób, w który Corasanti rysuje główne postaci w książce, co zazwyczaj jest rzeczą, z którą debiutanci mają największy problem.

Mocną stroną książki jest to, że pomimo ewidentnego, swoistego zamysłu „ideologicznego” (który wydawał się być głównym zaraz po tym, by napisać wartką powieść), czytając kolejne strony w ogóle się tego nie czuje! Widać sympatię dla tych, którzy są pokrzywdzeni, ale nie ma nachalnej propagandy, którą tak często cechują książki mające pokazać ciężki los Palestyńczyków. Najlepszą, pozytywną recenzją dla książki może być to, że strona palestyńska zarzuciła jej proizraelskość, a strona żydowska propalestyńskość.
Oby inni autorzy zajmujący się tak trudnymi sprawami potrafili tak debiutować!
MS
Michelle Cohen Corasanti, „Drzewo migdałowe”, wyd. Sine Qua Non, 2014