Wiktor Świetlik: Typologia posłów polskich

2011-09-25 19:30

Poza barwami partyjnymi można znaleźć kilka kryteriów podziału polskich parlamentarzystów. Większość rodzajów ma zarówno zalety, jak i wady. W niektórych znajdziemy tylko wady. Warto znać te różnice, zanim podejmiemy wybór

Spadochroniarze i Tutejsi

Spadochroniarze to osoby zrzucone na dany teren przez władze partii. Słowo "spadochroniarz" w polskiej polityce nabrało bardzo pejoratywnego znaczenia. Często wymieniane jest w kontekście buntów w lokalnych strukturach partii przeciwko przysłanym ze stolicy nominatom. W takich okolicznościach z PiS swojego czasu odszedł Wojciech Mojzesowicz żądający na listach do PE Tutejszych. Tutejsi to z posłowie wybrani z danego regionu, mający w nim wpływy. Często są to popularni lokalni politycy, nauczyciele, biznesmani czy lekarze. Czasem są to zasłużeni społecznicy, czasem osoby nader kontrowersyjne, ale mające duże wpływy, by wspomnieć lokalnego bonzę z okolic Piły niesławnego senatora Stokłosę.

Tutejsi często lepiej realizują lokalne interesy, znają swój region i przede wszystkim mają motywację, by o niego dbać, bo Spadochroniarz - de facto warszawski polityk z mocnymi notowaniami w swojej partii - nawet jak rozczaruje lokalny elektorat, najwyżej zostanie w następnych wyborach "zrzucony" gdzie indziej. Z drugiej strony Tutejszy będzie w pełni koncentrował się na interesach lokalnych, szarpał swoje, nie bardzo przejmując się, że jego region jest częścią szerszej struktury, czyli Polski. Szczególnie daje to o sobie znać przy okazji planów budowy dróg, gdzie decyzje podejmowane są pod wpływem siły poszczególnych lokalnych "baronów", a nie wpisane w całościowy plan rozwoju kraju.

Maszynki i Podmiotowi

W tym podziale jest największa dysproporcja. Maszynki to zdecydowana większość parlamentarzystów. To ci, którzy w kluczowych głosowaniach podejmują decyzje tak, jak każe im dyscyplina partyjna, a ich waż-niejsze deklaracje sprowadzają się do czapkowania władzom partii i potępiania w czambuł jej wrogów. Podmiotowi to kilka najważniejszych osób w partii, ale też silne sejmowe osobowości niedające się wbić w kamasze dyscypliny partyjnej. Niewątpliwie takimi osobami są Ludwik Dorn i Ryszard Kalisz.

Oczywiście każda Maszynka marzy o podmiotowości, ale ma na nią małe szanse. Jednak Maszynki też są potrzebne. Bez dyscypliny partyjnej trudno wyobrazić sobie przeforsowanie jakiejkolwiek dużej reformy.

Gwiazdorzy i Groźni

Tu kryterium podziału jest przede wszystkim stosunek do mediów. Jest wielu polityków, którzy nie zaliczają się ani do Gwiazdorów, ani do Groźnych. Ale te dwie grupy widać najwyraźniej. Gwiazdorzy to stali uczestnicy programów politycznych. Ich byt w polityce jest uzależniony od kamer, tak samo jak samopoczucie. Gdy przez kilka dni nikt ich nie zaprasza, mają kłopoty ze snem w obawie, że ich akcje spadają. Niektórzy są gotowi zrobić z siebie lekkie pośmiewisko, byleby nie wypaść z obiegu, by wspomnieć jednego z byłych premierów. Są z reguły sympatyczni i lubią innych, w tym media. Klasycznymi Gwiazdorami są posłowie Pitera, Kłopotek czy Girzyński.

Groźni to z kolei ci posłowie, którzy media uważają za wrogów, rozmawiają tylko ze "swoimi" dziennikarzami, bądź traktują je z buta i z wyższością. Dziennikarzy lubi sztorcować Jarosław Kaczyński. Traktowanie z buta, z wyższością dziennikarze odczuwali u Donalda Tuska.

Groźni mają swoje zalety, a Gwiazdorzy wady. Pierwsi będą gotowi pójść pod prąd, drudzy będą schlebiać mediom i widzom za wszelką cenę. Z drugiej strony arogancja wobec mediów często przekłada się na podobny stosunek wobec współpracowników oraz wyborców.

Karierowicze i Społecznicy

W polskim parlamencie są dwa podstawowe modele kariery. Jeden to typ ambitniaka, którego wizerunkowo często cechuje żel we włosach, nienaganny garnitur, wystudiowane zachowanie. Tacy ludzie wypełniają młodzieżówki partyjne. Karierowicze to często teczkowi - młodzi politycy biegający za starszymi mentorami.

Drugi model to typ Społecznika - osoby, która do polityki trafia w konsekwencji realizowania się na innym polu, mającej cele i wizję, którą wizerunkowo często cechuje oryginalność w stylu Jacka Kuronia, odbiegający od normy ubiór, luz, albo właśnie nadmierne zaperzanie się podczas rozmowy o sprawach dla Społecznika ważnych.

W oczywisty sposób większą sympatię budzi Społecznik, a zarazem młodzieżówki partyjne wypełnione są przez scyniczniałych Karierowiczów. Ale Karierowicze mają tę zaletę, że są obliczalni. Społecznicy mają skłonność do łamania standardów, obrażania się czy szybkiego zniechęcania do polityki, jak było to w przypadku biznesmana Romana Kluski, który przez krótki czas był doradcą rządów PiS.

Profesjonaliści i Oligarchowie

Dylemat, który po raz pierwszy uwidocznił się 2700 lat temu w Atenach, a potem nieustannie towarzyszył wszystkim ustrojom przedstawicielskim. Kto jest lepszy, czy człowiek, który traktuje politykę jako swój zawód i źródło utrzymania, jest jej całkowicie poświęcony, czy też człowiek bogaty, który zarabia pieniądze gdzie indziej, a w polityce stara się wykorzystać dla dobra ogółu swoje doświadczenia.

Wadą Profesjonalisty jest to, że jest od polityki uzależniony finansowo. A więc może łatwiej iść na daleko idące kompromisy, byle się utrzymać. Jest także biedniejszy niż bogacz zajmujący się polityką z doskoku, więc jest bardziej podatny na sponsoring w zamian za określone usługi polityczne. Tak było w Sejmach Pierwszej RP, gdy całe grupy biednej szlachty - gołoty - były utrzymywane przez magnatów. Tak też zdaje się było - bez względu na brak ustaleń prokuratur i komisji - niedawno na pewnym cmentarzu, a także podczas rozmów telefonicznych posła Zbycha, który płaszczył się przed oligarchą Rychem.

Wadą Oligarchy jest to, że do polityki trafia często po to, by reprezentować wyłącznie interesy swojej grupy społecznej czy lobby biznesowego. Nierzadko dzięki swoim wpływom, pieniądzom i doświadczeniu skutecznie uwodzi najbiedniejsze warstwy społeczne, bazując na ich poparciu. Tak czyniła grecka oligarchia, a tak-że najbardziej lubiany przez biznes prezydent naszego kraju, który z lubością wywijał w rytm disco polo. Wadą Oligarchy jest także to, że często nie ma determinacji i pracowitości Profesjonalisty. Dobrym przykładem był Andrzej Olechowski ze swoimi słynnymi słowami: "Gdybym miał wstawać o siódmej, zostałbym mleczarzem".

Wiktor Świetlik

Publicysta, redaktor prowadzący "To Robić!"

Artykuł pochodzi z nowego tygodnika opinii: "to ROBIĆ!"

Tygodnik to ROBIĆ! ukazuje się w każdy wtorek jako bezpłatny dodatek do Super Expressu.