Adrian Zandberg

i

Autor: Andrzej Lange/Super Express Będę głosował na Zandberga

"Władza jedną ręką zamroziła pensje budżetówce". Rozmowa z Adrianem Zandbergiem

2021-08-03 6:00

Adrian Zandberg z Razem w rozmowie z "Super Expressem" opowiedział, co myśli o podwyżkach posłów i podpisanym rozporządzeniu przez Andrzeja Dudę o podniesieniu wynagrodzenia. Opowiedział także o pensjach w swojej partii.

"Super Express": - Andrzej Duda postanowił, że podpisze rozporządzenie o podwyżkach wynagrodzeń dla podsekretarzy stanu. Zwiększą się też pensje dla posłów i ministrów. Czy to dobry pomysł?

Adrian Zandberg: Nie. To nie jest w porządku, że władza jedną ręką zamroziła pensje budżetówce, a drugą rozdaje sobie podwyżki.

Kiedyś, podczas interwencji w sprawach pracowniczych, natrafiłem na taką historię: szef mówił załodze, że jest ciężko, więc wszyscy muszą zacisnąć pasa, a potem okazało się, że w tym samym miesiącu kupił sobie nową limuzynę za kilkaset tysięcy. PiS zachowuje się podobnie, jak przysłowiowy Janusz biznesu.

Ratownicy medyczni, pracownicy socjalni, szeregowi urzędnicy, inspektorzy, pracownicy kultury, edukacji, młodzi naukowcy... Oni wszyscy ledwo wiążą koniec z końcem. Rząd od lat oszczędza na budżetówce. Najpierw podwyżki odebrał im Tusk, teraz zabiera je Morawiecki. To samo dotyczy ludzi, którym obcięto pensje pod pretekstem koronawirusa. Jest wiele grup, którym trzeba pilnie podnieść wynagrodzenia. Ale pan premier Morawiecki naprawdę nie jest na czele listy najbardziej potrzebujących.

- Prezydent tłumaczy, że konieczne są podwyżki. Jednak pielęgniarki, pracownicy ZUS chcą strajkować zw. na pensje. Po której stronie jest racja?

- Stanowisko Lewicy jest jasne: żądamy podwyżek dla budżetówki! To jest psi obowiązek władzy, żeby w końcu się tym zająć. To na tych pracownikach opiera się państwo. Uważam, że dopóki rząd nie podniesie im pensji, rozmowa o podwyżkach dla polityków jest nie fair.

Tymczasem szykuje się kolejna podwyżka dla władz - tym razem dla Andrzeja Dudy i prezydentów miast. Teraz ma nad nią, dla odmiany, głosować Sejm. My w Razem za tym ręki nie podniesiemy.

- Pojawiły się głosy, że posłowie Lewicy Razem mają zrzec się podwyżek. Czy to prawda? Skąd taki pomysł?

- To nic nowego. Razem opowiada się za tym, żeby uposażenie posła wynosiło trzykrotność płacy minimalnej, nasi parlamentarzyści mają pensję ograniczoną do tej wysokości. Podniesione uposażenie przekracza tę kwotę, więc nadwyżkę będziemy oddawać. Środki trafią na lewicowe inicjatywy, działania Razem, organizacje broniące praw człowieka. Taka zasada obowiązuje u nas, odkąd wprowadziliśmy posłów do Sejmu. Uważam, że to zdrowy mechanizm.

- Jednym z argumentów za podwyżką było stwierdzenie, że „pensje nie zmieniły się w ciągu ostatnich ponad 20 lat”. Czy to wystarczający powód, aby podnosić pensje polskim politykom?

Gdyby PiS chciał rozwiązać problem waloryzacji, to przyjąłby naszą propozycję: "pensja posła = trzykrotność płacy minimalnej". Skończyłyby się te coroczne, żenujące podchody, przepychanie podwyżek latem, liczenie, że nikt się nie zorientuje. A przy okazji posłowie dostawaliby co miesiąc przypomnienie, za ile żyje większość Polaków. Rozmawiała Weronika Szatkowska

Sedno Sprawy - Adrian Zandberg
Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany