W systemie sanitarnym ogłoszonym przez resort edukacji i nauki, bezpieczeństwo uczniów ma opierać się na tzw. „bańkach”. – Klasy od klas będą od siebie oddzielone, nie będą się ze sobą te klasy spotykały, nie będzie również spotkań między nauczycielami. Po to to wszystko, żeby zachować maksimum bezpieczeństwa pandemicznego w szkole – tłumaczył niedawno minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (44 l.).
Jednak większość placówek nie spełni reżimu sanitarnego opracowanego przez rząd. – Jesteśmy szkołą wiejską i praktycznie w całości polegamy na gimbusach w dowozach i przywozach dzieci. Pomysł, że mogłabym wynająć dla każdej klasy jednego gimbusa to śmiech na sali. Dzieci z różnych klas będą dosłownie potykać się o siebie przez kilkadziesiąt minut tylko po to, byśmy później starali się je segregować – zaznacza z kolei pani Marzena Mokrzecka, dyrektorka szkoły w Perłach (woj. warmińsko-mazurskie).
Tymczasem na alarm biją lekarze i ZNP. - Naszym postulatem jest jak najszybsze wpisanie nauczycieli do programu szczepień – mówi nam szef ZNP Sławomir Broniarz. – Powrót dzieci do szkół jest przedwczesny i nieodpowiedzialny. Wpierw nauczycieli trzeba było zaszczepić, a dopiero później otwierać szkoły – mówi nam dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. walki z COVID-19.