Kilka dni temu "Gazeta Wyborcza" dotarła do sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości za 2017 rok. Szczególną uwagę zwróciła kwota, jaka została przeznaczona na ochronę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. To wydatek podliczony na 1,62 mln zł, co daje około 135 tys. w każdym miesiącu. To oburzyło posłów opozycji: - „Będzie skromniej” oznajmił ludzki pan w otoczeniu ochroniarzy za 2 miliony rocznie. Z prywatną służbą wysyłaną po żwirek dla kota. Od ćwierć wieku uwłaszczający się na publicznym majątku. Żyjący pod kloszem. Zdecydował, że prezydent stolicy będzie zarabiał mniej niż pani Basia! - napisał na Twitterze zbulwersowany poseł Michał Szczerba z PO. A Paulina Henning-Kloska z Nowoczesnej pytała: - Czy to prawda, że tym samochodem kierował ochroniarz, kierowca, również opłacany z pieniędzy publicznych? Pieniądze wydawane przez prezesa Kaczyńskiego na ochronę są zdecydowanie zbyt duże.
.@hennigkloska Czy to prawda, że tym samochodem kierował ochroniarz, kierowca, również opłacany z pieniędzy publicznych? Pieniądze wydawane przez prezesa Kaczyńskiego na ochronę są zdecydowanie zbyt duże. #Kaczyński #Caritas pic.twitter.com/aRQtebp2Y3
— .Nowoczesna (@Nowoczesna) 6 kwietnia 2018
W końcu głos postanowiła zabrać rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Na Twitterze napisała, że jeśli chodzi o ochronę, to prezes nadl będzie mógł na nią liczyć, bo nie wiadomo, kiedy zaczai się niebezpieczeństwo: - Chronimy i będziemy chronić PJK. Potencjalny zamachowiec nie wybiera dni tygodnia. I wspomniała sprawę zabójstwa pracownika łódzkiego biura PiS sprzed kilku lat: - Tak jak nie wybierał Cyba, b. członek sojuszniczej dla .nowoczesnej PO, który "w zastępstwie" J. Kaczyńskiego zabił działacza PiS. Ile trzeba nikczemności żeby tego nie rozumieć? - zakończyła.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Chrońcie Kaczyńskiego za biliony!