Bogdan Rymanowski

i

Autor: Adam Pluciński/POLSAT Bogdan Rymanowski

Wiemy, dlaczego Rymanowski odszedł z TVN. Oto prawdziwy powód [WYWIAD]

2018-10-08 5:00

Bogdan Rymanowski o roli mediów w świecie ostrych sporów politycznych iswoim odejściu z TVN i przejściu do Polsatu.

„Super Express”: – Zbliża się największy od lat maraton wyborczy. Zbroją się nie tylko plemiona polityczne, lecz także medialni kibice jednej i drugiej strony. Jak się odnajdujesz w świecie, w którym coraz mniej miejsca jest na dziennikarstwo, a coraz więcej na partyjną propagandę?
Bogdan Rymanowski: – Przyznam, że w tym sporze w ogóle się nie odnajduję. To nie jest to, co jako dziennikarz chciałbym robić. Dla mnie dziennikarstwo to dystans do polityki. Dystans, który polega na tym, że przepytujesz polityków, dociekasz, ale to widzowi czy czytelnikowi pozostawiasz prawo do wyciągnięcia wniosków. Uważam, że za dużo mamy ze strony dziennikarzy kazań, a za mało pytań, które powinni zadawać. Za dużo jest przekazów ludzi, którzy zapisali się do tego czy innego plemienia, a za mało prób rozmowy.
– Mamy taką narrację, że obecne rządy to już faszyzm, Kaczyński to mały Hitler, a w ogóle to żyjemy w PRL-bis. To nie tylko propaganda opozycji, ale także stan ducha wielu naszych kolegów po fachu. Ale może mają rację i dziś nie można być dziennikarzem w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, ale trzeba iść na barykady, bo czasy mamy wyjątkowe?
– W moim przekonaniu dziennikarz powinien być człowiekiem racjonalnie myślącym i osobą, która nie poddaje się emocjom. Oczywiście zdarza się, że w czasie rozmowy z tym czy innym politykiem aż wszystko się we mnie gotuje. Staram się tego nie okazywać, bo nie służyłoby to debacie publicznej. Jeśli chodzi zaś o porównania obecnej Polski z tą z czasów słusznie minionych, to powiem tak: mam już swoje lata, doskonale pamiętam lata 80. Wiem, jak wyglądał komunizm, jak wyglądało państwo policyjne i kwestia ówczesnej wolności słowa. Próby porównywania Polski A.D. 2018 z tamtymi czasami wydają mi się zwyczajnie groteskowe.
– Kiedy nie ma tej emocji, nie jest trudniej dostrzec to, co złego robi władza?
– Uznanie, że dzisiejsza Polska nie jest powtórką z PRL, nie oznacza, że dziennikarze nie powinni patrzeć władzy na ręce. Że nie powinni dociekać, badać i dostrzegać tego, co jest złe. Uważam, że powinni to robić. Więcej, uważam, że dziennikarze powinni baczniej przyglądać się władzy niż opozycji. Ale nie może być tak, że przyjmuje się bezrefleksyjnie narrację tej czy innej strony konfliktu politycznego. Do dziennikarza należy, żeby zważyć racje, wychwycić to, co jest ważne. Dostrzec, w którym miejscu jedni mają rację, a w którym inni.
– Symetrysta się w tobie odzywa.
– Nie wiem, czy tak bym się określił, ale uważam, że w sytuacji ostrego sporu politycznego do dziennikarza należy to, żeby demaskować narracje obu stron, przekłuwać ich propagandowy balon, a nie mówić przekazem dnia tej czy innej partii. To wielkie zadanie naszego fachu. Tylko tak możemy budować swoją jako dziennikarzy wiarygodność. Bez niej bowiem nie możemy wypełniać misji, którą niesie ze sobą ten zawód.
– A propos, nie masz wrażenia, że to okopanie się na tym froncie podważa wiarygodność materiałów dziennikarskich? Jakieś medium kojarzone z tą czy inną opcją opisuje jakąś wielką aferę, ale łatwo to teraz zbyć, bo to przecież robione na polityczne zamówienie. Dla polityków to oczywiście wygodne, ale dla interesu społecznego to katastrofa.
– Absolutnie zgadzam się z tym, co mówisz. Dlatego jestem zwolennikiem tego, żeby dziennikarz był trochę takim aptekarzem – precyzyjnie przygląda się jakiejś sprawie i dogłębnie ją bada, szukając sedna problemu, o którym pisze. To buduje tę wiarygodność, o której już mówiliśmy. Kiedy masz dobrze zbadany temat, trudno go dezawuować. Nie możemy występować w roli tych, którzy kreują i obalają kolejne rządy. To nie dziennikarze powinni decydować, kto rządzi, ale mają na to duży wpływ. Wszyscy, którzy w tym zawodzie pracujemy, musimy o tym pamiętać. To jest bowiem nasza odpowiedzialność przed społeczeństwem. Takie dziennikarstwo staram się uprawiać.
– Niedawno zmieniłeś stację, w której pracujesz. Przyjście do Polsatu jakoś się z tym, jak chcesz wykonywać swój zawód, wiązało?
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że w TVN nie miałem wolności. Zapraszałem takich rozmówców, jakich chciałem, poruszałem z nimi tematy, jakie chciałem, i zadawałem takie pytania, jakie chciałem. Mój transfer był podyktowany głównie tym, że chciałem znaleźć dla siebie jakąś nową formułę. Taką, w której będę miał więcej z gry. W TVN czułem się jak zawodnik, który wchodzi na boisko na kilkanaście minut, choć czuje się na siłach, by zagrać cały mecz. Władze Polsatu mi to zagwarantowały. I oczywiście jest to stacja, w której mogę realizować się jako dziennikarz na moich zasadach i wcielać w moją wizję tego zawodu. Z Dorotą Gawryluk szukamy w naszym programie niuansów, mamy wątpliwości, szukamy sedna problemów. Bardzo sobie cenię to, że mamy w tej kwestii wolną rękę.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Twój pupil jest bezcenny, ale karma czy zabawki już niekoniecznie. Sprawdź rabaty na stronie ZOOplus kupony rabatowe.