szczepienia na covid

i

Autor: Angelo Esslinger

Zabraknie szczepionek i plan szczepień rządu trafi do śmietnika? Wyjaśnia Tomasz Walczak

2021-01-18 7:38

Ta informacja zelektryzowała wiele osób: niespodziewanie firma Pfizer ogłosiła ograniczenie dostaw swoich szczepionek przeciwko koronawirusowi do krajów europejskich. Początkowy chaos informacyjny sprzyjał panice, która szybko się rozprzestrzeniła wśród polityków i komentatorów życia publicznego. Okazuje się, że powodów do paniki nie ma.

Szczepionka Pfizera jest jedną z dwóch dopuszczonych w UE do dystrybucji i jedyną, która jest dostarczana w większych ilościach. Do Polski na razie ma trafiać ok. 350 tys. dawek miesięcznie. Szczepionka Moderny na razie dystrybuowana jest w symbolicznych ilościach. Kiedy więc dowiedzieliśmy się, że i tak niezbyt imponujące jak na skalę wyzwań dostawy zostaną ograniczone, można było usłyszeć krytykę rządu, że uzależnił się od szczepionki jednej firmy, że zrezygnował z kilku milionów dawek drugiej i w ogóle to groza.

Spokojowi nie sprzyjała polityka informacyjna Pfizera. Tego, że dostawy szczepionki będą ograniczone, dowiedzieliśmy się nie z oficjalnego komunikatu producenta, ale norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego. Pół dnia bez oficjalnego stanowiska Pfizera stworzyło niepotrzebną panikę. Owszem, fakt, że producent bez uprzedzenia zmniejsza dostawy do państw UE, które mają już rozpisane plany szczepień, jest nieakceptowalny i trzeba liczyć, że Unia zareaguje ostro, by zdyscyplinować dostawcę, tak, żeby w przyszłości podobnych niespodzianek już nie było.

Inna sprawa, że tymczasowe ograniczenie dostaw, związane ze zwiększaniem mocy produkcyjnych Pfizera, by na rynek trafiło w tym roku 2 mld, a nie 1,3 mld dawek szczepionki, będzie miało niewielki wpływ na walkę z pandemią. Raz, że ograniczenia potrwają tydzień. Dwa, że na razie, zgodnie z przewidywaniami, do UE trafia i tak niewiele dawek, więc zapowiadane przez firmę wysłanie w tym tygodniu do Polski 60 proc. zamówionych szczepionek nie wykolei programu szczepień. Zaszczepimy kilkadziesiąt tysięcy mniej osób w tym tygodniu, a takie opóźnienie niczego nie zmienia. Kluczowy moment szczepień nastąpi, gdy szczepionka będzie dostarczana w milionach, a nie tysiącach dawek. Wtedy ograniczenie dostaw byłoby bardzo odczuwalne i skomplikowałoby i tak już skomplikowaną logistykę programu szczepień. Na razie można więc zachować spokój.