Robert Gwiazdowski

i

Autor: Super Express TV

"Zakaz handlu w niedzielę jest ideologicznym bezsensem". Ostre słowa członka rady ZUS

2021-07-27 7:30

"Solidarność" chce zaostrzenia ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Związkowcom nie podoba się "obchodzenie" przepisów poprzez otwieranie placówek pocztowych, w tym przypadku lokali sieci Biedronka i oczekują pilnych zmian. O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy prof. dr hab. Roberta Gwiazdowskiego.

Według związkowców i niektórych polityków zakaz handlu w niedzielę jest obchodzony na wszelkie możliwe sposoby, a przepisy istnieją tylko z nazwy. Jeronimo Martins podpisało umowę z Pocztą Polską i otwiera swoje placówki także w niedzielę. Ten fakt szczególnie nie spodobał się związkowcom, którzy chcą procedowania nad uszczelnieniem prawa. Odmiennego zdania jest jednak członek Rady Nadzorczej ZUSRobert Gwiazdowski.

Super Express: Handlowa „Solidarność” apeluje, aby rozpocząć prace w Sejmie przy projekcie, który miałby za zadanie zaostrzyć zakaz handlu w niedzielę. To dobry pomysł?

Prof. Robert Gwiazdowski: Zakaz handlu w niedzielę jest ideologicznym bezsensem. Jeżeli troszczylibyśmy się o pracowników handlu, to byśmy wprowadzili regulacje polegające np. na tym, że mogą mieć dowolność w tym zakresie albo że muszą mieć dwie niedziele wolne.

Jakie skutki powoduje wprowadzanie zakazu handlu w niedzielę?

Wprowadzanie administracyjnych zakazów będzie służyło wyłącznie obchodzeniu tych zakazów. U mnie w gminie duże sklepy poza Biedronką były otwarte. Jedni obchodzili zakazy przy pomocy placówki handlowej, inni przy pomocy rodziny. Bezsensowne zakazy zawsze są obchodzone.

Tu upatruje się wiele nieścisłości w otwieraniu placówek pocztowych rzekomo pod tym "pretekstem".

Poczta Polska jest spółką Skarbu Państwa. Więc skoro Poczta Polska daje ostatnio Biedronce taką możliwość, że zawiera z nią umowę na prowadzenie placówek handlowych, to pokazuje co tak naprawdę wszyscy myślą o tej regulacji. Ta regulacja pojawiła się w momencie burzy i naporu, gdy PiS spłacał różnego rodzaju zobowiązania wyborcze m.in. "płacił" Solidarności za poparcie w wyborach jeszcze z 2015 roku. To była regulacja głupia, tak ją trzeba nazwać.

Pojawiały się głosy, że stratne będą małe sklepy ze względu na otwarte tzw. molochy, w tym przypadku Biedronki.

Molochy, dyskonty, wprowadziły taką sprzedaż w piątki i soboty, żeby ludzie w niedzielę już do małych sklepów nie chodzili. Ale ludzie w niedziele zamiast chodzić do kościoła, chodzą do Biedronki. Życie nie zna próżni. Jak jest próżnia, to ono się w jakikolwiek sposób wypełni.

W takim razie po co to wszystko, jeśli – jak pan twierdzi - nie chodzi tutaj o prawa pracowników i ich los?

Solidarność chciała pokazać swoim członkom zrzeszonym w związkach i pracujących w handlu, jak wykorzysta rząd, dzięki ich poparciu.

Jeśli nie kwestie ekonomiczne, to co? Ciężko uwierzyć, że chodzi tylko o przesłanki "ideologiczne".

To jest naprawdę zwyczajnie ideologiczna przepychanka i to zupełnie nie ma nic wspólnego z kwestiami ekonomicznymi, ani z żadną ochroną praw pracowniczych. Gdyby faktycznie troszczono się o ochronę praw pracowniczych, można by było to osiągnąć przy pomocy innych instrumentów i mechanizmów. Związkowcy proponują jakieś nowe obostrzenia, a nie słychać krzyczących pracowników. Słyszała pani redaktor krzyczących pracowników apelujących zakaz handlu w niedziele? Ja nie.

Niektórzy powołują się, że na Zachodzie np. w Austrii w niedzielę sklepy są zamknięte, a zakupy można robić jedynie w soboty wieczorem i nikt nie robi z tego problemu.

W Polsce robimy z tego problem, bo od lat pracujemy inaczej, od np. takich krajów, jak Austria. Ja ciągle opowiadam przykład, jak pojechałem po upadku komuny w końcu do Austrii bo wreszcie mi dali paszport. To był 1991 rok. Na Stefan Platz usłyszałem nagle polskie głosy: "Gdybym ja tak pracował, to bym nie miał za co do tej Austrii przyjechać". I takie są realia. Nie zawsze możemy się do każdego porównywać, bo nie ma to proporcjonalnego punktu odniesienia.