Posiedzenie, które rozpocznie się w środę 11 września miało trwać trzy dni, ale tak nie będzie. Zostanie ono przerwane, a jego kontynuację zaplanowano na 15 października, czyli już po wyborach do Sejmu i Senatu. Jak przyznał po posiedzeniu Prezydium Sejmu wicemarszałek Ryszard Terlecki z PiS, najważniejsze punkty posiedzenia to: sprawozdanie komisji VAT-owskiej i wotum nieufności wobec ministra Zbigniewa Ziobry. Sprawą wniosku o wotum nieufności posłowie zajmą się dopiero wieczorem, wynika z harmonogramu prac Sejmu. Głos w sprawie przerwania posiedzenia i wznowienia go już po wyborach skomentował wicemarszałek Stanisław Tyszka: - Na Prezydium Sejmu PiS przegłosował kontynuację posiedzenia po wyborach, 15.10 Sytuacja bez precedensu, złamanie obyczaju.
Wygląda na to, że PiS zabezpiecza się na wypadek przegranych wyborów, żeby móc ewentualnie dorzucić nowe projekty gwarantujące partyjne interesy - napisał na Twitterze polityk.
Jaki jest powód takiego rozwiązania, czyli przerwania posiedzenia przed wyborami? Z nieoficjalnych informacji gazety.pl wynika, że to marszałek Elżbieta Witek miała " przekonywać członków Prezydium Sejmu, że o przerwę prosili posłowie. Otóż posiedzenie Sejmu miałoby kolidować im z kampanią wyborczą. Jednak konkretnych posłów nie wskazała, a rzeczywiste powody też nie zostały podane wicemarszałkom." podaje gazeta.pl