- Chciałbym, żebyście zamknęli oczy i wyobrazili sobie Polskę jutra, w której najważniejszy jest człowiek, nie pieniądze. Normalne, europejskie państwo dobrobytu – tak sobotnią konwencję programową Lewicy rozpoczął jeden z trzech tenorów lewicowego bloku Adrian Zandberg, szef Razem i jedynka na warszawskiej liście Lewicy. Dodał, że Lewica musi zadbać o zwykłych ludzi, ciężko pracujących każdego dnia. To dla nich adresowana jest jedna z najważniejszych obietnic Lewicy – płaca minimalna podniesiona z obecnych 2250 zł do 2700 zł.
Trzej tenorzy nie zapomnieli także o emerytach. Galopująca inflacja i rosnące wciąż ceny najbardziej uderzają najbardziej właśnie w nich. Tak trudno jest związać koniec z końcem, gdy ma się najniższą gwarantowaną przez państwo emeryturę, a to świadczenie wynosi obecnie zaledwie 1100 zł brutto czyli niecałe 935 zł na rękę. Tymczasem emeryturę w tej wysokości lub nawet niższą otrzymuje już ponad 240 tys. Polaków. Lewica ma dla nich nowe rozwiązanie. - Chcemy gwarantowanej renty i emerytury na poziomie 1600 zł – ujawnił szef SLD Włodzimierz Czarzasty. Co istotne, to najniższe świadczenie byłoby nieopodatkowane, a więc najubożsi seniorzy dostawaliby taką wypłatę na rękę.