– Jest tylko jedna kara dla tego bandyty, który zabrał mi Tomka. Dożywocie – płacze Katarzyna K. (35 l.). – Już do końca życia będę w żałobie. Ja i moje dzieci – dodaje roztrzęsiona.
Jej świat zawalił się w sobotę, 12 stycznia. To miał być dzień pełen radości, bo Tomasz właśnie przestał tułać się po świecie w poszukiwaniu roboty. Znalazł ją na miejscu, w Chełmży (woj. kujawsko-pomorskie). – Nareszcie mogliśmy być razem, mieliśmy piękne święta. Boże, jaki on był szczęśliwy – opowiada pani Katarzyna.
To swoje szczęście Tomasz postanowił uczcić w miejscowej kręgielni. Dostał pierwszą od dawna wypłatę, więc zaprosił tam kumpla. Nie mógł wiedzieć, że spotka na swojej drodze śmierć, której na imię Sławomir L. (41 l.) ps. Tytus. To miejscowy osiłek trenujący sztuki walki, lubiący popisywać się krzepą. Nie wiadomo, dlaczego obrał sobie za cel Tomasza. W kręgielni nie ma monitoringu, więc śledczy dysponują tylko zapisem z kamery umieszczonej na zewnątrz. Na filmie widać, jak obaj mężczyźni, szarpiąc się, wypadają z lokalu. W pewnej chwili Tomasz opuszcza ręce, a wtedy „Tytus” jednym ciosem powala go na ziemię. Tomasz uderza głową o krawężnik i zastyga w kałuży krwi...
– Pobicie ze skutkiem śmiertelnym – kwalifikuje czyn „Tytusa” Marcin Licznerski (39 l.), szef Prokuratory Rejonowej Toruń-Wschód. Grozi za to kara od pięciu lat do dożywocia, więc silnoręki jeszcze długo nie wróci do treningu.