Robert W. z łupienia rachunków uczynił sobie stałe źródło dochodów. Jak ustalili śledczy, działał przez pięć lat, od 2011 do 2016 roku. Sprawa wyszła na jaw, gdy do banku zaczęli zgłaszać się poszkodowani z reklamacjami dotyczącymi operacji finansowych na ich kontach. Robert W. miał bowiem do nich bezpośredni dostęp, z czego skrzętnie korzystał. Robił przelewy, podrabiał podpisy klientów, przyjmował wpłaty nie księgując ich na rachunkach.
Gdy został zatrzymany przyznał się do winy. Powiedział, że zrabowane pieniądze przeznaczał na własne potrzeby. Prokuraturze udało się zabezpieczyć niewielką część zrabowanej kwoty – jedynie około 4 milionów złotych.
Wczoraj w sądzie pojawili się niektórzy okradzeni klienci. To w większości ludzie starsi, nierzadko schorowani. W trakcie procesu będą domagali się naprawienia szkód.