SPORTOWE PASJE BEHAPOWCA ŁUKASZA KAŁUŻY
Bezpiecznie, aktywnie, zdrowo...
Zawodowo jest tzw. behapowcem (starszym specjalistą ds.bhp i ppoż.) w legnickiej hucie, wyznającym zasadę – pomagać i służyć ludziom, pracownikom i firmie. – Zakres prac i obowiązków jest ogromny, ale na szczęście pracuję w Dziale BHP z najlepszymi fachowcami – mówi Łukasz Kałuża. W pracy lubi nieustanny kontakt z ludźmi, realizację zadań i ich różnorodność. Wtedy nie ma monotonii, natomiast jest satysfakcja. Łukasz Kałuża ma 36 lat. Nieustannie szuka wrażeń, realizuje wyznaczone cele. Od małego aktywnie spędzał czas. Jako nastolatek całymi dniami uganiał się za piłką nożną i chciał robić karierę w Stali Chocianów. Chciał także zostać siłaczem, uprawiając sporty siłowe. W roku 2014, kiedy poszedł po raz pierwszy na trening sportów walki, powiedział sobie, że znalazł swoje miejsce na ziemi w kwestii sportu. Klub Armia Polkowice stał się jego drugim domem. Na pytanie, co mu daje sport, Łukasz odpowiada bez namysłu: – Trenowanie w Armii Polkowice to coś więcej niż wylewanie litrów potu na macie. To przede wszystkim zdrowie fizyczne – sprawność, szybkość, gibkość, wytrzymałość, siła itd. – oraz, co może się wydawać ciekawe – zdrowie psychiczne. Sport pozwala odreagować stres, mam lepszy humor, samopoczucie, samoocenę, satysfakcję. To również bycie częścią fajnego projektu sportowego, jaki bracia Muszyńscy promują – wyjaśnia ambitny behapowiec. To, że sporty walki są dość trudną dyscypliną, Łukaszowi nie przeszkadza. W 2017 r. wystąpił w Pucharze Polski WKA KICK BOXING i zdobył medal w finale mistrzostw. – Był to dla mnie ogromny sukces i satysfakcja – mówi. Zawdzięcza go m.in. świetnemu trenerowi Bartoszowi Muszyńskiemu, jednemu z najlepszych kick-bokserów w Polsce i Europie. – To przede wszystkim dobry człowiek. On we mnie uwierzył i znakomicie przygotował do występu w Pucharze Polski – dorzuca Łukasz. Mimo wielu obowiązków Łukasz znajduje także czas na bardziej rekreacyjne zajęcia jak rower, pływanie, gry zespołowe itp. Razem z żoną Martą startują w różnych zawodach czy akcjach charytatywnych, jak np. bieg rugbisty (z przeszkodami). Łukasz jest też fanem przyrody i zwierząt, szczególnie tych, które przygarnął, trochę nietypowych. To m.in. wąż królewski (którego właściciele chcieli się pozbyć, bo urósł za bardzo i zaczęli się go bać), kameleon jemeński, skorpion cesarski (jeden z największych skorpionów świata), agama brodata oraz wiele gatunków ptaszników. Obecnie, z racji jej długowieczności i specyficznego piękna, ma samicę Lasiodora parahybana – ptasznika olbrzymiego – która żyje nawet do 30 lat. – Mam także kota – dodaje ze śmiechem. Na szczęście żona łagodnym okiem spogląda na jego hobby i toleruje obecność tych dość specyficznych osobników pod wspólnym dachem. Łukasz uwielbia podróże. Dzięki nim odkrył m.in. półwysep Peloponez. Opowiada, że krajobraz wyżyn i gór na tle Morza Jońskiego czy Egejskiego zdumiewa każdego. To półwysep ciekawych historycznie krain, niezwykłej roślinności oraz interesujących okazów gadów. Do tego świetna i bardzo zdrowa kuchnia grecka, która trafiła w jego smaki. Sprawia to, że jest to jego miejsce na… emeryturę, przynajmniej teraz tak myśli. Jednak obecnie Łukasz spełnia swoje kolejne marzenie – buduje dom na wsi, z dala od zgiełku i hałasu, za to blisko lasu, wspaniałych łąk i zajęcy biegających tuż za płotem.
Rzeźbi ciało greckim sposobem
MICHAŁ JAKUBISZYN POSTAWIŁ NA ZDROWIE
Z różnych form spędzania czasu Michał Jakubiszyn (38 l.), ślusarz z Wydziału Mechanicznego Huty Miedzi „Cedynia”, wybrał kalistenikę, zwaną treningiem starożytnych. To dyscyplina, której nazwa pochodzi z połączenia starogreckich słów oznaczających „piękno” i „siłę”. Jest to aktywność fizyczna polegająca na treningu oporowym z wykorzystaniem własnej masy ciała. Pan Michał w wolnym czasie trenuje wykonując m.in. serie pompek, mostków, brzuszków, podciągania na drążku, czy tzw. „dipów” (pompki na poręczach). – Trenuję od 3 lat. Impulsem do rozpoczęcia ćwiczeń był zawał serca, jaki przeszedłem w wieku 35 lat. Ważyłem wtedy 98 kg przy wzroście 174 cm i do obecnej sprawności było mi daleko – opowiada Pan Michał Jakubiszyn. – Wiedziałem, że muszę zmienić mój dotychczasowy styl życia. Teraz trenuję 3–4 razy w tygodniu od 1 do 1,5 godziny – dodaje. Ćwiczenia i dieta znacząco poprawiły zdrowie pana Michała. Wypracował też ponadprzeciętną siłę i doskonałą sylwetkę. Może trenować w każdym miejscu nie tylko siłowni, ale też w domu, na podwórku, w parku czy lesie. –Ćwiczenie stało się moją pasją, sprawia mi ogromną przyjemność. Zrobiłem też kurs trenera personalnego, aby móc pomagać osobom, które chciałyby zacząć aktywnie żyć, wyrzeźbić ciało czy po prostu zrzucić zbędne kilogramy – wyjaśnia pan Michał
Pomysły przychodzą same
ARTYSTYCZNA DUSZA INSPEKTOR MAŁGORZATY OLECH
Małgorzata Olech zawodowo jest starszą inspektor ds. planowania i analiz ekonomicznych w Hucie Miedzi Legnica. Exel, kolumny, liczby, wszystko musi się zgadzać, żadnego miejsca na improwizację. Jednak po pracy wręcz kocha relaksować się m.in. przy tworzeniu, śmiało można powiedzieć, okolicznościowych dzieł sztuki. Równie piękne rzeczy tworzy jej siostra Justyna, specjalizująca się w bombkach. Prace najczęściej związane są ze szczególnymi datami w kalendarzu. Boże Narodzenie, Wielkanoc zdecydowanie do nich należą. Wtedy powstają prześliczne stroiki. Małgosia zapewnia, że wystarczy znaleźć czas, mieć w sobie cierpliwość, dodać do tego dobry pomysł i odrobinę talentu i każdy może stać się takim rękodzielnikiem. Jednocześnie pokazuje swoje prace, które skutecznie temu zaprzeczają, szczególnie w kwestii talentu. Najczęściej wystarczy go nam do znalezienia mchu, kory czy elementów drewna, może jeszcze wstążki, bombek, światełek, żywych lub sztucznych gałązek czy drobnych ozdób. Ona potrafi zrobić z tego prawdziwe cuda. – Może i wy spróbujecie, cuda się zdarzają, szczególnie w tak ważnym dla nas okresie jakim jest również Dzień Hutnika. Zdrowia, spokoju i pomyślności wszystkim życzę – mówi Małgosia. Mąż Małgorzaty, Tomasz Olech, jest mistrzem zmianowym na Wydziale Rafinacji Ogniowej Miedzi w Hucie Miedzi Legnica.