Legitymujący się mianem "przyjaciela rodziny" mężczyzna w lipcu 2016 roku miał dopuścić się tych haniebnych czynów w lipcu 2016 roku. To wówczas, według aktu oskarżenia, miał wykorzystać niepełnosprawność nastolatki, "wynikający z jej upośledzenia umysłowego brak zdolności do rozpoznania znaczenia czynu". Dzięki temu miał pięciokrotnie doprowadzić ją do obcowania płciowego oraz poddania się "innej czynności seksualnej". Prokurator Jakub Siegień zdradzał: - Robił to pod pozorem wyjazdu na zakupy i przejażdżki, zapraszał do swojego samochodu, a następnie wywoził w ustronne miejsca na pole kukurydzy, na parking przed supermarketem i restauracją. Często zabierał ją do swojego mieszkania, kupował jej drobne upominki i jedzenie.
Jeszcze w tym samym roku wychowywana samotnie przez matkę dziewczynka opowiedziała o wszystkim swojej opiekunce społecznej, która natychmiast zawiadomiła prokuraturę. Jak miała przekonywać pracownica gminnego ośrodka pomocy społecznej: - Podczas jednej z rozmów wyżaliła mi się, do czego zmusza ją mężczyzna i powiedziała, że nie chce tego robić. Dziewczynka była świadkiem licznych libacji alkoholowych w jej domu rodzinnym, w których uczestniczył oskarżony mężczyzna.
Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wlkp. błyskawicznie oskarżyła 53-letniego wówczas męzczyznę. Ten jednak od samego początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów.
Sąd Rejonowy w Ostrowie Wlkp. skazał mężczyznę na 4 lata pozbawienia wolności i 10 lat zakazu kontaktowania się z ofiarą. Zdecydował też o wypłacie zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej w kwocie 5 tysięcy złotych i pokrycia kosztów sądowych w wysokości 8 tysięcy złotych.
Obrońca mężczyzny złożył apelację, dzięki czemu sprawa trafiła do Kalisza. Tam zadecydowano, że proces będzie niejawny (ze względu na dobro pokrzywdzonej). Podczas rozprawy sąd przesłuchał 12 świadków - wśród nich matkę, wujka, siostrę pokrzywdzonej oraz pracownicę opieki społecznej. Ostatecznie zapadła decyzja o utrzymaniu decyzji sądu I instancji. Nie przyznający się do zarzucanych mu czynów mężczyzna może teraz złożyć jeszcze kasację do Sądu Najwyższego w Warszawie.