Pochowała mężów w jednym grobie

2007-10-30 21:39

Maria Feledzińska-Fałat (76 l.) z Sosnowca pochowała dwóch swoich mężów w jednej mogile. Gdy teraz odwiedza grób ukochanych mężczyzn, nie ma wątpliwości. Po śmierci chciałaby spocząć razem z nimi.

- Często ludzie pytają, który z nich był lepszy - uśmiecha się pani Maria. - Ja wtedy odpowiadam, że prawdziwej miłości nie da się stopniować. Kochałam ich całym sercem i obaj są w mojej duszy. Wiem, że jak umrę, będę leżeć z nimi w jednej mogile - podkreśla starsza pani.

Stadion w deszczu

Swojego pierwszego męża, Bogusława Feledzińskiego ( 31 l.), pani Maria poznała pod koniec lat 40. Jak sama mówi, Bóg sprawił, że musieli na siebie trafić.

- Zabrali nas wtedy wszystkich ze szkoły i zawieźli na stadion do Zabrza, bo akurat rywalizowała tam lekkoatletyczna reprezentacja Związku Radzieckiego - wspomina kobieta. -ĘStrasznie lało. Bogusław stał z kolegami okryty płaszczem. Spojrzałam na niego, a on zawołał, żebym też przyszła się schować - uśmiecha się pani Maria.

Pobrali się w 1952 r. Szczęście małżonków nie trwało jednak długo. - Bogusław zmarł na białaczkę kilka dni przed Pierwszą Komunią naszego syna - mówi kobieta. - Pamiętam, jak powiedział lekarzowi, że chce wyjść na przepustkę, aby pójść z nami do kościoła. Lekarz powiedział, że już nigdy nie zobaczy żadnej komunii. To go dobiło psychicznie. Zmarł trzy dni potem - w oczach pani Marii pojawiają się łzy.

Oświadczyny na wczasach

Po śmierci męża pani Maria została sama z dwojgiem dzieci, Krysią i Zygmuntem. Pięć lat później, na wczasach w Dusznikach, poznała Tadeusza Fałata ( 77 l.). Zaledwie po tygodniu znajomości, jeszcze przed powrotem do domu, usłyszała oświadczyny.

- Składały się z dwóch części - wspomina staruszka. - Zapytał czy wyjdę za niego i czy przeniosę się do Bydgoszczy. Na Bydgoszcz odparłam stanowczo "nie", a na drugą część pytania postanowiłam odpowiedzieć za jakiś czas. Gdy po roku wysłałam mu kartkę z innych wczasów, po prostu przyjechał do mnie. I zostaliśmy już razem - uśmiecha się pani Maria.

Przyznaje, że dzieci początkowo niechętnie patrzyły na jej nowego męża. Tym bardziej, że był starszy od niej o 26 lat. - Ale w końcu zdobył ich serce - podkreśla kobieta. - Był wspaniałym człowiekiem i starał się być prawdziwym ojcem dla moich dzieci. Nie robił nic na siłę. Kiedy pierwszy raz powiedziały do niego "tato", popłakaliśmy się - opowiada.

Córka ją przekonała

Pan Tadeusz zmarł w 1982 r. - Początkowo myślałam, żeby Tadka pochować gdzie indziej, ale córka mnie przekonała, że powinien spocząć obok mojego pierwszego męża. Ja też mam już tu przygotowane miejsce. Czekam, aż znowu będę się mogła spotkać z moimi ukochanymi - uśmiecha się pani Maria.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki