- Tacy dzielni ludzie jak państwo Ziółkowscy powinni godnie żyć i nikt nie powinien stawać im na drodze do szczęścia - mówi nam Tomasz Kulikowski, dyrektor Biura Interwencyjnej Pomocy Prawnej Kancelarii Prezydenta.
Niestety, ktoś im na drodze do szczęścia stoi. Pan Maciej jest częściowo ubezwłasnowolniony. Po śmierci jego mamy sąd wyznaczył mu na kuratora wujka, Witolda Z. (67 l.). Ten może w jego imieniu dysponować jego skromnym majątkiem - mężczyzna ma rentę i mieszkanie po rodzicach. Ziółkowscy twierdzą jednak, że wujek się nimi nie opiekuje. Zamiast tego zagroził, że odda ich do domu opieki.
Po naszym tekście Kancelaria Prezydenta zwróciła się do Ośrodka Pomocy Społecznej na warszawskim Mokotowie z prośbą o udzielenie wsparcia państwu Ziółkowskim. Do ich mieszkania zapukali pracownicy ośrodka oraz pani z Agencji Usług Opiekuńczych.
Ola i Maciek żyli dotąd dzięki pomocy pana Leszka Szrubrańca (48 l.), który zajmował się nimi w zamian za dach nad głową. Nie dostawał jednak pieniędzy od kuratora i coraz trudniej było mu radzić sobie z obowiązkami.
- Nie chciałem ich zostawić na pastwę losu, niestety ich kurator nie płacił mi ani grosza, a przecież z czegoś muszę żyć - mówi.
Teraz wszystko się zmieni. - Razem z urzędnikami ustaliliśmy, że pana Leszka, którego cenimy nad wyraz za jego poświęcenie, będzie można zatrudnić w agencji do opieki nad nami - mówią szczęśliwi Ziółkowscy.
Mają już więc stałą opiekę. Do rozwiązania pozostał "tylko" problem wujka kuratora. W tej sprawie przed sądem w Warszawie toczy się rozprawa.
ZOBACZ: Tak Agata Duda skradła show Donaldowi Trumpowi. Oto nowy hit internetu