- Był tajemniczy jeśli chodzi o sprawy damsko-męskich. Wiedzieliśmy, że żona nie czeka na niego w domu z obiadem, bo jej nie ma, ale wiedzieliśmy też, że nie jest samotny. Kobiety zmieniały się u jego boku, ale to przecież nie jest nic nadzwyczajnego. Czasami mógł dziwić nas jego wybór, ale co nam do tego. Myśleliśmy, że w końcu znajdzie tę jedyną – mówią znajomi Mariusza G.
Zobacz też: Żona z kochankiem zabili męża dla majątku
W morderstwa, o które jest podejrzany, trudno uwierzyć jego koleżankom i kolegom z kołobrzeskiego klubu morsów, do którego należał jeszcze do stycznia tego roku. - Taki kumpel łata. Kiedyś na imprezie powiedział, że nie jesteśmy w jego typie. Ale my żyjemy w związkach, nie czekamy na królewicza na białym koniu – członkinie klubu są zszokowane. - Nie wzbudzał żadnych podejrzeń, życzliwy, uczynny, angażował się w akcje charytatywne. On się wszystkim kojarzył bardzo pozytywnie. Ale, jak się nagle pojawił, tak też nagle zniknął z klubu – mówi Jacek Woźniak, mors z Kołobrzegu.