Idąc tokiem tego myślenia mieszkańcy Wrocławia powinni zaprotestować, że za "ich państwowe" pieniądze zbuduje się stadiony w Gdańsku i Warszawie.
Ministrowie Tuska próbując odzyskać kontrolę nad wydatkami państwowych koncernów, przy okazji bez mrugnięcia okiem zniszczą kawał polskiego sportu.
Nie będzie piłki w Lubinie i Bełchatowie. Mistrz Europy w pływaniu Paweł Korzeniowski straci kontrakt z Dialogiem, Mariusz Wlazły i inni siatkarze ze Skry powinni już zacząć rozglądać się za posadami w klubach, gdzie płacą p r y w a t n y m szmalem.
Politycy o źródłach finansowania sportu nie chcą gadać. Zjawią się wtedy, kiedy będzie można wyszczerzyć się do kamery w towarzystwie Małysza, Wlazłego albo Otylii Jędrzejczak. Marzy mi się, że ktoś im wtedy wspólnego zdjęcia odmówi.