33-letni sprawca wypadku tłumaczył policjantom, że coś „może jakieś zwierzę” wyskoczyło przed jego auto i dla tego stracił panowanie nad kierownicą. Wpadł w poślizg, zjechał na lewą stronę jezdni i uderzył w drzewo. Jadący samochodem o własnych siłach wydostali się z leżącego na boku pojazdu.
Jeden z podróżujących z urazem nogi został zabrany przez załogę pogotowia do szpitala. Porozrzucane na drodze części opla świadczą o tym, że auto jechało z dużą szybkością, a to podważa hipotezę kierującego o nagłym wtargnięciu nieznanego zwierzaka przed audi. Okoliczności zdarzenia wyjaśnia siedlecka drogówka.