Najtwardsi turyści w Polsce. Poznajcie 78-letniego Rudolfa i jego żonę

2018-07-21 5:43

To turyści z żelaza! Krystyna (73 l.) i Rudolf (78 l.) Żelichowscy z Sosnowca, jako jedyni spedzają wakacje na polu namiotowym w Czernicy (woj. pomorskie), które w ubiegłym roku zniszczyła przechodzaca przez Bory Tucholskie i Pomorze potężna nawałnica.

Pani Krystyna z mężem Rudolfem pierwszy raz na wakację nad jezioro w Czernicy przyjechali w 1987 roku. 
- To był nasz pierwszy wypoczynek w namiocie. Od tamtej pory przyjeżdżamy tu na urlop każdego roku. Przyjeżdzalismy tu ze swoimi dziećmi, a później z wnukami, ale one wolą już inaczej spedzać wakacje niż z babcią i dziadkiem.Za to my kochamy to miejsce, jest dla nas wyjątkowe i mamy je w sercach przez cały rok - mówi pani Krystyna, która wraz z mężem rok temu mogła zginąć podczas lipcowej nawałnicy, która zniszczyła setki kilometrów lasów, domy i zabiła ludzi. Państwo Żelichowscy siedzieli tamtego wieczora przy grillu. Ich pies był bardzo niespokojny. Nagle zerwała się wichura. Uciekli do namiotu.
- To trwało dziewięć minut, ale wydawalo się, że to wiecznosć. Gdy zaczął padać deszcz i wiać wiatr trzymaliśmy maszy w namiocie żeby nie odleciał. Wody było po kostki. Hałas był straszny. Gdy wichura odeszła wyszlismy z namiotu. Z naszego samochodu zrobił się kabriolet, bo zgniotło go drzewo. Ogrom strat zobaczyliśmy dopiero rankiem. Wszystko dookoła było przygniecione drzewami - wspominają wczasowicze.<br>
Minął rok. Jak w wielu miejscach dotkniętych przez kataklizm także na polu namiotowym w Czernicy wycięto i uprzatnięto przewalone drzewa. Zamiast lasu krajobraz zamienił się w pola.Dawniej tętniace latem tereny zamieniły się w gluche pustkowia. Wraz z drzewami zniknęły ptaki i dzikie zwierzęta. Pozostała tylko cisza.
- Przyjechaliśmy tu zmierzyć się z traumą tamtych wydarzeń. To już nie to samo miejsce. Nie ma drzew, ptaków, cienia. Spacerujemy w poszukiwaniu miejsc, które lubiliśmy ale błądzimy, bo ich już nie ma. Nie wiem czy przyjedziemy tu za rok - mówi pani Krystyna.
- Zastanawiamy się nad tym, ale decyzja własciwie została już podjęta. Kochamy to miejsce - uśmiecha się pan Rudolf, wpatrzony z małżonką zachodzące nad jeziorem słońce.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki