Łatwiej jest policjantowi straszyć małe dzieci, niż zmierzyć się choćby ze złodziejami samochodowych radioodbiorników. Bezpieczniej dla strażnika miejskiego jest przetrzepać kieszenie uczniakom w za luźnych spodniach, niż wylegitymować gościa z grubym karkiem w źle zaparkowanym BMW. Tyle że w pracy stróżów prawa nie chodzi o to, by im było łatwiej i bezpieczniej - to powinni zapewnić obywatelom.
Polityka "zera tolerancji" jest nam bliska. Polega na tropieniu i tępieniu najdrobniejszych nawet przejawów łamania prawa. Ale między zerem tolerancji a zerem sensu przebiega wyraźna granica. Funkcjonariusze, którzy jej nie zauważają, powinni szukać sobie innego zajęcia.