Samolot wystartował z lotniska w Sydney, jednak szybko musiał tam wrócić, ponieważ kabina pasażerska wypełniła się duszącym dymem. Po wylądowaniu część pasażerów opuściła samolot drzwiami, a część awaryjnymi nadmuchiwanymi pochylniami.
ZOBACZ TEŻ: Tragiczna śmierć polskiego żołnierza. Zginął pełniąc misję na Łotwie
Jeden z pasażerów, mechanik z Sydney, powiedział, że kapitan samolotu wydawał się spokojny, ale sytuacja była delikatnie przerażająca, kiedy załoga zaczęła krzyczeć "ewakuacja na asfalt". "Początkowo można było poczuć zapach, ale po kilku minutach opary zaczęły gromadzić się w całej kabinie" - relacjonował świadek zdarzenia.
Jak podaje rzecznik linii lotniczych Qantas kabinę pasażerską wypełnił nie dym, ale opary płynu hydraulicznego, który został zassany do kabiny przez system klimatyzacyjny. W komunikacie podkreślono, że nie było zagrożenia dla pasażerów. Firma Qantas dodała, że inżynierowie sprawdzają samolot.