Gdy w Białym Domu zasiadał Donald Trump, cyberbezpieczeństwo nie było priorytetem byłego prezydenta, a ten obszar według administracji Bidena należy do narodowej obronności i musi być jednym z elementów polityki krajowej. Trump zlikwidował stanowisko koordynatora ds. cyberbezpieczeństwa w Białym Domu, zmniejszył też skrzydło dyplomacji cybernetycznej Departamentu Stanu i zwolnił też federalnego lidera ds. cyberbezpieczeństwa Chrisa Krebsa po swojej przegranej w wyborach prezydenckich.
Cyberbezpieczeństwo wraca jednak z całą mocą na listę zadań priorytetowych, szczególnie, że w grudniu doszło do cyberataku, który uderzył w osiem agencji federalnych i wiele firm, w tym dostawcę oprogramowania SolarWinds Corp. Amerykańskie agencje wywiadowcze publicznie przypisały go rosyjskim podmiotom państwowym. Moskwa zaprzeczyła udziałowi we włamaniu do systemów komputerowych w USA.
Zgodnie z niedawno wprowadzonym prawem Biden musi teraz otworzyć biuro skoncentrowane na cyberprzestrzeni, które będzie podlegać nowemu krajowemu dyrektorowi ds. cyberprzestrzeni, powiedział Mark Montgomery, były pracownik Kongresu, który pomógł w przygotowaniach nowego urzędu. - Wspaniale jest widzieć priorytet, jaki nowa administracja nadaje cyberprzestrzeni - powiedziała Suzanne Spaulding, dyrektorka projektu Defending Democratic Institutions w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.