Czy można wyobrazić sobie Donalda Trumpa bez Twittera? Kiedy miliarder był jeszcze prezydentem Stanów Zjednoczonych, media społecznościowe, a w szczególności Twitter były dla niego platformą codziennej komunikacji. Zazwyczaj mocno nieokrzesanej i emocjonalnej. To na Twitterze Trump po przegranej z Joe Bidenem rozpowszechniał swoje tezy o "ukradzionych wyborach" i podjudzał tłumy zwolenników do marszu na Kapitol. Jak pamiętamy, 6 stycznia skończyło się to demolką siedziby Kongresu, przerwaniem obrad i krwawymi zamieszkami, w których zginęło pięć osób, a 138 policjantów zostało rannych. Wśród ofiar był jeden zlinczowany funkcjonariusz. Władze Twittera i Facebooka ogłosiły, że nie będą dłużej tolerować niebezpiecznego podjudzania i zablokowały konta Trumpa. Były już prezydent szybko zdradził wówczas, że rozważa stworzenie czegoś na kształt własnych mediów społecznościowych. Jak się teraz okazuje, plan swój zrealizował, ale w zaskakujący sposób.
NIE PRZEGAP: Nowa miłość Billa Gatesa? Nie zgadniesz ile ta blondynka ma lat!
Można powiedzieć, że przechytrzył Twittera i Facebooka! Otóż Donald Trump założył własną stronę internetową o nazwie "From the desk of Donald Trump", czyli "Zza biurka Donalda Trumpa". "Latarnia morska wolności w czasach kłamstw i uciszania" - tak wzniośle pisze o swoim dziele. Co prawda tylko Trump może pisać tam komentarze, które przypominają krótkie notki z Twittera, jednak fani mogą udostępniać je swobodnie... na Twtterze i Facebooku. Tym sposobem wyrzucony drzwiami, Trump wrócił do mediów społecznościowych oknem. I bardzo możliwe, że to element kampanii wyborczej. Miliarder coraz głośniej mówi o swoim prawdopodobnym starcie w wyborach prezydenckich w 2024 roku. Czy teraz społecznościowi giganci uniemożliwią udostępnianie postów z nowej strony Trumpa, a może dadzą mu spokój?