39-letni Libańczyk był o krok od zostania Niemcem po tym, jak spędził w tym kraju 13 lat, ukończył studia medyczne i podjął również pracę. Zaczął ubiegać się o obywatelstwo w 2012 roku i podpisał niezbędne dokumenty, ślubując utrzymanie konstytucji i odrzucenie ekstremizmu. Ba! Zdał egzamin na obywatelstwo z najwyższą możliwą oceną. Cóż mogło pójść nie tak?
W 2015 roku spotkał się w urzędzie po odbiór obywatelstwa, ale gdy urzędniczka podała mu rękę z gratulacjami, ten odmówił uściśnięcia dłoni. Stwierdził, że nie może tego zrobić, bo urzędniczka jest kobietą. I w tym momencie musiał pożegnać się z obywatelstwem. Urzędniczka skierowała sprawę wyżej, a urząd, w którym Libańczyk ubiegał się o obywatelstwo odrzucił jego wniosek.
Sprawa trafiła do sądu i po pięciu latach zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd poparł decyzję urzędniczki, mówiąc, że „fundamentalistyczne” poglądy mężczyzny są sprzeczne z jego integracją ze społeczeństwem niemieckim. Sąd w Mannheim stwierdził, że incydent z uściskiem dłoni był niezgodny z konstytucyjną gwarancją równości kobiet i mężczyzn. - Jeśli wnioskodawca odmawia podania ręki z powodów związanych z płcią, które są niezgodne z konstytucją, nie ma integracji z niemieckimi warunkami życia - zdecydowano.