Wielka burza po uruchomieniu elektrowni węglowej Dattlen 4 w Nadrenii Północnej-Westfalii. Po wielu latach sporów sądowych i politycznych zakład zaczął działać w sobotę. Zdecydowano, że jednym z powodów jest konieczność wypłacanie a1,5-miliardowej rekompensaty w razie zaniechania projektu. Wyjaśniono też, nowa elektrownia jest "czystsza" od starszych, które zastąpi. Zupełnie odmiennego zdania jest rządowa komisja, która negatywnie wypowiadała się na temat uruchomienia elektrowni. Zdaniem krytyków inwestycji, otwarcie nowej elektrowni zasilanej węglem stoi w sprzeczności z polityką Niemiec. Zakłada ona całkowitą rezygnację z węgla w energetyce do 2038 roku. Mimo ich sprzeciwu, władze w Berlinie postanowiły uruchomić węglową elektrownię.
Oburzeni są też ekolodzy. W sobotę na ulicach Dattlen pojawiło się ok. 500 osób, którym nieobojętny jest los środowiska. Wśród nich byli aktywiści z organizacji Greenpeace, którzy na wieży chłodniczej zawiesili transparent: „Kryzys klimatyczny - wyprodukowano w Niemczech”.