Ta informacja zelektryzowała całe Indie. 30-letni mężczyzna, który z wykształcenia był inżynierem, przyjechał do miasta nieopodal Delhi (stolicy kraju), by stanąć na ślubnym kobiercu. Jednak dzień przed uroczystą ceremonią, pan młody bardzo źle się poczuł. Rodzina nie zdecydowała się jednak powiadomić lekarza, tylko wysłała 30-latka do znachora. Niestety, ta decyzja spowodowała tragiczne konsekwencje - pan młody zmarł dwa dni po ślubie, a śledztwo w tej sprawie wykazało, że miejsce przyjęcia weselnego to ognisko koronawirusa. Łącznie chorych jest ponad 100 osób. Śledczym nie udało się jednak ustalić, czy mężczyzna był nosicielem wirusa przed przyjazdem, czy też zaraził się na miejscu. Rodzina zdecydowała bowiem o spaleniu jego ciała zgodnie z lokalną tradycją. O sprawie poinformował "The Times of India".
Czytaj: Koronawirus w Polsce. Jaka jest prawda? Koronawirus jest w odwrocie? [LICZBA ZAKAŻEŃ]