Rosyjska państwowa agencja nuklearna - Rosatom - planuje usunąć kilka obiektów jądrowych z głębin rosyjskich wód arktycznych. Celem jest zmniejszenia zagrożenie dla środowiska. Szacuje się, że od lat 60. do 80. XX wieku do wód arktycznych mórz wrzucono ok. 18 tys. radioaktywnych obiektów. Teraz Rosatom chce je sukcesywnie usuwać, by chronić środowisko i arktyczny ekosystem. Firma planuje podnieść reaktory z okrętów podwodnych K-11, K-19 i K-140, a także wypalone paliwo jądrowe z reaktora obsługującego lodołamacz Lenina. Dodatkowo podniesione zostaną dwa całe okręty podwodne: K-27 z Morza Karskiego i K-159 z Morza Barentsa. Pierwszy z nich został celowo zrzucony przez władze radzieckie w 1982 r., drugi zatonął podczas operacji holowania w 2003 r.
Operacja oczyszczenia części Oceanu Arktycznego nie jest jednak łatwa i wymaga rozplanowania. - Rosatom w ciągu następnych ośmiu lat zamierza podnieść z dna rosyjskich wód arktycznych sześć obiektów najbardziej niebezpiecznych pod względem skażenia radioaktywnego - powiedział rzecznik firmy państwowej agencji informacyjnej TASS. Przedsiębiorstwo podkreśliło, że sześć obiektów, które ma zamiar usunąć z wód Morza Karskiego i Morza Barentsa, stanowi ponad 90 proc. radioaktywnych źródeł zatopionych w morzu.
Rosatom zrzesza przedsiębiorstwa i instytucje naukowe, w tym wszystkie nie związane z wojskiem spółki zajmujące się energią jądrową w Rosji, przemysłowy kompleks broni jądrowej, instytucje naukowo-badawcze oraz rosyjską flotę lodołamaczy o napędzie atomowym.