Pandemia sprzyja piciu alkoholu? Wszystko wskazuje na to, że w czasie izolacji niektórzy piją więcej alkoholu niż przed atakiem śmiertelnie niebezpiecznego wirusa wywołującego chorobę COVID-2019. Towar wyskokowy znika ze sklepowych półek szybciej niż dotychczas. Są na to twarde dowody: według danych Commonwealth Bank of Australia, sprzedaż alkoholu w sklepach w ostatnim tygodniu wzrosła o 86 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku. Warto wspomnieć, że z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w Polsce, kiedy to konsumenci masowo wykupowali mocniejsze trunki, z których chcieli robić płyny odkażające do rąk.
Jak podaje Reuters, porozumienie w sprawie ograniczeń sprzedaży alkoholu zawarły m.in. sieci supermarketów Woolworths i Coles, należące do największych w kraju. Według nowych zasad, każdy klient sklepu będzie mógł kupić maksymalnie do 48 piw (dwie skrzynki) lub butelkowanych koktajli, do 12 butelek wina i do dwóch butelek napojów wysokoprocentowych.
Epidemia zaczęła się w Chinach pod koniec ubiegłego roku. Teraz sieje spustoszenie w Europie, Ameryce i Australii. Zapobiegać chorobie można poprzez częste mycie rąk, picie dużej ilości płynów, wypoczynek i unikanie sytuacji stresujących.