Życie w pałacu było nie kończącą się udręką i więzieniem pełnym rasistów, które wywoływały myśli samobójcze - taki obraz kilku miesięcy spędzonych w towarzystwie brytyjskiej rodziny królewskiej przedstawiła Meghan Markle w wywiadzie, jakiego wraz z mężem udzielili niedawno Oprah Winfrey. Meghan twierdziła nawet, że zabrano jej klucze, paszport i prawo jazdy i że nie mogła wychodzić z pałacu. Twierdzenia te spotkały się z dyplomatycznym oświadczeniem królowej o "zaniepokojeniu" twierdzeniami o rasizmie, a potem z licznymi zaprzeczeniami. Okazuje się, że Meghan była fotografowana w restauracjach i sklepach, do których rzekomo nie mogła chodzić, odbyła też wiele prywatnych podróży zagranicznych.
NIE PRZEGAP: Wojna o RAJSTOPY i MINIÓWĘ pierwszej damy! Nie uwierzysz jak się ubrała
Teraz zaś Andrew Morton, znawca brytyjskiej rodziny królewskiej i autor sławnej biografii księżnej Diany ujawnił w "Vanity Fair" informacje, którą wstrząsną poddanymi. Jak twierdzi Morton, Elżbieta II przed włączeniem Meghan Markle do rodziny królewskiej przedstawiła jej wyjątkową propozycję. Dała jej wybór - powiedziała, że jeśli Meghan chce, może nadal pracować jako aktorka, ale jeśli taka będzie jej wola, może też zostac pracującym członkiem rodziny królewskiej jak Kate Middleton. Najwyraźniej Meghan świadomie wybrała swoje "więzienie", chyba że Andrew Morton mija się z prawdą!