Ona była doświadczoną opiekunką dzikich zwierząt, a Ingrid (5 l.) żyła od zawsze w niewoli nie dotychczas wydawała się łagodna jak baranek i przywiązana do pracowników. Jednak z jakichś powodów w ogrodzie zoologicznym w Zurychu rozegrał się prawdziwy horror. Rozjuszony z niewiadomych przyczyn tygrys rzucił się na swoją opiekunkę i zaczął rozszarpywac ją paszczą i pazurami żywcem.
Niestety nie udało się uratować ciężko rannej 55-latki. Jak twierdzą jej koledzy i koleżanki z ogrodu zoologicznego, wcześniej nic w zachowaniu tygrysa nie wskazywało na to, by mogło dojść do tego typu tragedii. Policyjne dochodzenie wyjaśni, co mogło zdarzyć się w pomieszczeniach dla drapieżników. Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z tygrysicą.