Zdawałoby się, że w Hollywood wysokie zarobki i bajeczne życie to oczywista oczywistość. Ale prawda wygląda zupełnie inaczej! Jeśli nie jest się Georgem Clooneyem ani Bradem Pittem, tylko na przykład pudruje im się nosy lub układa filmowe fryzury czy też naprawia scenografię, to godziwych wypłat gwiazdorom można tylko zazdrościć. Tak przynajmniej przekonują szeregowi pracownicy Fabryki Snów i szykują się do rekordowego strajku, który będzie prawdziwą katastrofą finansową dla branży! Aż 98 proc. osób zrzeszonych w IATSE, czyli Związku zawodowym pracowników filmowych i teatralnych zagłosowało za rozpoczęciem strajku w dniu 18 października, a więc już w najbliższy poniedziałek. W samej tylko Kalifornii do pracy nie przyjdzie 60 tysięcy osób, w całych Stanach Zjednoczonych aż 100 tysięcy.
NIE PRZEGAP: 90-latek poleciał w kosmos! Książę William nie wytrzymał
NIE PRZEGAP: "Kevin sam w domu" WRACA! Ale bez Kevina...
Sparaliżowana zostanie produkcja filmowa i telewizyjna. Byłby to największy strajk w 128-letniej historii związku zawodowego International Alliance of Theatrical Stage Employees. Czy protest jest już pewny? Istnieje szansa na jego odwołanie, bo trwają rozmowy z takimi gigantami Hollywood, jak Disney, Warner Bros czy Netfix. A jeśli nie uda się dogadać? Sam tylko strajk scenarzystów sprzed 13 lat kosztował branżę dwa miliardy dolarów...