Prawie 125 tysięcy zachorowań, niemal 15,5 tysiąca zgonów. Zdawałoby się, że te szokujące dane wystarczą, by wystraszyć Włochów. Ale niektórzy z nich nadal uważają, że problem koronawirusa ich nie dotyczy. Weekendowe wydania gazet "Il Messaggero" czy "Il Mattino" przynoszą szokujące zdjęcia ulic Neapolu. Kwitnie tam życie niby nigdy nic. Ludzie beztrosko się tłoczą, robią zakupy i spacerują wszyscy razem.
Najwyraźniej policja nie jest w stanie rozganiać wszystkich ludzkich skupisk, a może też lekceważy zagrożenie? Sytuację pogarsza gorączka przedświątecznych zakupów. Mieszkańcy Neapolu nic sobie nie robią z zagrożenia koronawirusem i nie wyobrażają sobie świąt Wielkanocy bez przejścia po sklepach. A tymczasem liczba chorych i ofiar śmiertelnych rośnie z każdym dniem.