TOPR

i

Autor: sebo106/cc0/pixabay Ratownicy przetransportowali pijanego turystę śmigłowcem

"Szanse na przeżycie absolutnie minimalne". Trwa akcja ratowania speleologów z Wrocławia

2019-08-21 10:17

- Mamy wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko - podkreślał w czasie konferencji Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Przyznał jednak, że po tylu dniach szanse speleologów z Wrocławia, uwięzionych w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, są minimalne.

Ratownikom udało się przebić już przez 8 m wąskiego korytarza. Jak szacują, zostało im jeszcze kilka a może kilkanaście metrów. - Mamy wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko - powiedział na porannej konferencji Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

- Mamy w planie posuwanie się tym wąskim korytarzem, a jednocześnie poszerzanie wejścia w tunel, by wygodniej transportowało się poszukiwanych - podkreśla Jan Krzysztof. - Działamy na dziewiczym terenie, wcześniej nieeksplorowanym. Speleolodzy prawdopodobnie chcieli znaleźć skrót.

W nocy w jaskini pracowało 15 ratowników tatrzańskich. W środę nad ranem pod jaskinię dotarła kolejna grupa. W nocy przeprowadzono kilka strzałów i jak przyznał naczelnik TOPR, ten sposób poszerzania korytarza będzie kontynuowany.

Ratownicy próbują dotrzeć do uwięzionych od strony, od której druga grupa speleologów nawiązała kontakt z pozostałą dwójką. - Byli słyszani od strony Białej Wody, przez pierwsze 4 godziny. Jak przekazali nam pozostali speleolodzy, to nie były jakieś pojedyncze słowa, ale normalna rozmowa - mówił naczelnik.

Jak Krzysztof zdradził, że pierwsza grupa ratowników, która weszła do jaskini w sobotę prawdopodobnie słyszała grotołazów. - Było to charakterystyczne chrapanie, przypominające charczenie osoby w stanie agonalnym. Mamy informacje, że jeden z uwięzionych ma problemy z chrapaniem. Próby nawiązania kontaktu nie powiodły się - podkreśla Jan Krzysztof. Jeden ze strażaków biorących udział w akcji miał też słyszeć gwizdanie.

Naczelnik TOPR nie ukrywa jednak, że szanse speleologów są bardzo małe. - Szanse na przeżycie absolutnie minimalne. Oczywiście, nie tracimy nadziei - podkreślał w trakcie konferencji.

Uwięzieni speleolodzy to doświadczeni i wysportowani grotołazi. Jak podkreślał Jan Krzysztof, sam fakt, że dotarli tak daleko, świadczy o ich wysokich umiejętnościach. Działania prowadzone będą do skutku, a więc do momentu dotarcia do speleologów.