Czy uda się wreszcie odnaleźć słynny pociąg?

i

Autor: Unsplash/PD/pixabay.com Czy uda się wreszcie odnaleźć słynny pociąg?

Złoty pociąg z Wałbrzycha. Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o odkryciu, którym żyje cała Polska

2015-09-13 2:05

Jeśli istnieje, może zawierać, złoto, bursztyny albo po prostu broń czy dokumenty. Na jego poszukiwania pójdzie 70 tysięcy złotych, a internauci próbowali już sprzedać go na Allegro. Oto najważniejsze fakty w sprawie złotego pociągu.  

Odkrycie skarbu z czasów II wojny światowej zgłosiło staroście powiatowemu z Wałbrzycha w połowie sierpnia dwóch początkowo anonimowych biznesmenów. Za wskazanie go zażądali znaleźnego w wysokości 10 procent wartości składu. Pancerny pociąg ze złotem miał wyjechać z Wrocławia w 1945 roku i po drodze zaginąć. Już wtedy niektórzy typowali położenie skarbu.

Przewodnik z zamku Książ Andrzej Gaik tłumaczył w tvp.info, że według dostępnych informacji esesmani porzucili pojazd gdzieś na 65. kilometrze linii kolejowej ze stolicy Dolnego Śląska do Wałbrzycha.

Złoty pociąg? Żadna nowość

Zaraz okazało się, że wiadomości o skarbach ukrytych pod ziemią to żadna tajemnica… przynajmniej dla ministerstwa kultury. Przyznał to sekretarz stanu i generalny konserwator zabytków, Piotr Żuchowski. Opowiedział on w radiu RMF FM i ogłosił na swoim Twitterze, że przyszedł do niego z taką wiadomością pewien mężczyzna.

Potem Żuchowski stwierdził, że jest niemal pewny istnienia złotego pociągu. Prawdopodobieństwo oszacował na 99 procent. Dodał, że zdjęcia z georadaru wskazują, że jest to długi na ponad 100 metrów pojazd pancerny.

Przyznał, że na łożu śmierci o cennym pojeździe opowiedzieć miała osoba, która brała udział w ukrywaniu pociągu. Miała ona także przekazać szkic wskazujący, gdzie ukryty jest skarb, którym jego zdaniem równie dobrze zamiast złota mogłyby być dokumenty.

Nie wiadomo, czy istnieje, ale zarobić daje

Tymczasem Wałbrzych opanowała prawdziwa gorączka złota. Do miasta zjechali poszukiwacze skarbów, a miejscowi sprzedawcy zwęszyli biznes i zaczęli sprzedawać koszulki ze złotym pociągiem. Wieści o krytym skarbie przyciągnęły także do Wałbrzycha zagranicznych dziennikarzy, na przykład z CNN.

Zarobić na pociągu próbowali też dowcipni internauci, wystawiając na Allegro mapę jego lokalizacji czy nawet sam pojazd za niebagatelną sumę 10 milionów złotych.

Zrobiło się gorąco i to dosłownie. Na terenie, gdzie ma być zlokalizowany cenny skład, 29 sierpnia niespodziewanie wybuchł też pożar.

Ani słowa o pociągu

Uspokoić nastroje starali się wojewoda Dolnego Śląska i minister kultury, każde na własną rękę. Tomasz Smolarz  podczas konferencji prasowej przekonywał, że nie ma dowodów, że pociąg jest. Za to Małgorzata Omilanowska stwierdziła, że prawdopodobieństwo istnienia pojazdu jest duże, ale jego złotego wypełnienia już nie.

Jak podaje portal onet.pl, minister zakazała pracownikom wypowiadania się w tej sprawie. Wydano także decyzję o wprowadzeniu zakazu wstępu do lasu, w którym pociąg mógłby się znajdować.

Znany historyk Bogusław Wołoszański stwierdził, że ukrycie pojazdu ze sztabami złota na Dolnym Śląsku jest mało prawdopodobne. - Skąd, na boga taki zapas złota w upadającej III Rzeszy? - napisał na swoim blogu.

Broń zamiast złota

Poznaliśmy również odkrywców pociągu rozpalającego wyobraźnię wielu Polaków. Mieszkający w Wałbrzychu Piotr Koper i Niemiec Andreas Richter ostatnio przestali jednak przekonywać, że ukryty pojazd jest pełen złota.  Jak opowiadali w programie „Uwaga!”, równie dobrze mogą być w nim prototypy broni. 

Żołnierze sprawdzą teren

Być może wkrótce spekulacje na temat istnienia pociągu i jego zawartości zostaną ukrócone, bo ruszają oficjalne poszukiwania. Teren, gdzie mógłby się on znajdować, przeszuka wojsko.

Operacja tania nie będzie. Jak donosi Gazeta Wyborcza ma to kosztować około 70 tysięcy złotych, ale jeszcze nie wiadomo, kto wyłoży na to kasę.

Nie tylko pociąg, ale i podziemne miasto

Tymczasem na Dolnym Śląsku odkrywają kolejne skarby. Krzysztof Szpakowski złożył do Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu doniesienia o istnieniu w Walimiu niedaleko tego miasta dwóch podziemnych tuneli i nieodkrytej do tej pory części hitlerowskiego projektu Riese.

Jak podaje prw.pl, zdaniem Szpakowskiego nie ma tam wcale złotego pociągu czy bursztynowej komnaty. Raczej urządzenia techniczne, militarne, uzbrojenie czy gotowa infrastruktura.

Jeśli jednak jego badania się potwierdzą, może to być odkrycie na skalę światową i odpowiedź na pytanie, jakie miało być przeznaczenie Riese.