Wojna niszczy psychikę jej ofiar. Wywarła piętno na co najmniej 4 mln Ukraińców

2022-07-17 16:43

Co prawda dwa lata temu pewien wysoki urzędnik stwierdził, że trauma po cowidzie jest większa od tej, którą ludzie mieli po II WŚ, ale widocznie jego pojęcie o wpływie jakiejkolwiek wojny na psychikę tych, których jej doświadczyli, delikatnie stwierdzając, mizerne. Według badań naukowych na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne cierpi nawet 22 proc. osób, które zostały dotknięte przez wojnę. I wzmaga je u tych, którzy już wcześniej mieli problemy ze zdrowiem psychicznym.

Wojna w Ukrainie

i

Autor: manhhai flickr.com Wojna w Ukrainie

Nie będziemy wnikać, jakie problemy w tej materii mają rosyjscy żołnierze, którym wcześniejsze plany podboju Ukrainy idą jak po grudzie. To ich problem. Problem kata. Nas interesują te, z którymi muszą borykać się ofiary agresji. Do najczęstszych zaburzeń psychicznych zalicza się depresje. W 2017 r. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) szacowała, że w różnym wymiarze z depresją zmagało się na Ukrainie 2.8 mln osób (6,2 proc. populacji). Problem był już wtedy poważny, bo skutkował wysokim wskaźnikiem samobójstw – 22 na 100 tys. mieszkańców, przez co Ukraina zajmowała wówczas 3. miejsce w świecie w tej smutnej klasyfikacji. Wiele z tych samo-śmierci było skutkiem załamania psychicznego wywołanego tym, co generalnie określa się mianem pandemii SARS-CoV-2/COVID-19. Teraz to ona jest czynnikiem destrukcyjnym dla psychiki dorosłych i nieletnich Ukraińców. Wojna tylko pogłębi tamte stany. Według prognoz z problemami psychicznymi zmierzyć może się jeszcze 4 mln Ukrainek i Ukraińców. Niepokoi, że wśród ukraińskich uchodźców wewnętrznych, obawę o stan psychiczny swoich dzieci wyrażało aż 45 proc. rodziców.

– Jeszcze przed wojną ciężkie choroby psychiczne były w Ukrainie jedną z najczęstszych przyczyn orzeczeń o niepełnosprawności. Na dodatek, w starszych pokoleniach leczenie psychiatryczne jest często nadal stygmatyzowane, co nie pomaga w profilaktyce tych chorób. – komentuje Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej, aktywnie prowadzącej pomoc humanitarną na Ukrainie. Dodajmy, że w mało którym państwie chorzy psychicznie nie są postrzegani „inaczej”. W krajach posowieckich – a takim jest Ukraina – tym bardziej. W czasach słusznie minionych „psychuszki”, czyli szpitale psychiatryczne były miejscami odosobnienia dla tych, którzy śmieli występować przeciwko władzy. Zamykano ich tam pod pozorem choroby psychicznej, często nie będące w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (np. schizofrenia pełzająca). 

Tylko niebywale odporni na stres mogą nie odczuwać na psyche bombardowań, przesiedleń, ucieczek z kraju ogarniętego wojną. Żadna epidemia covidu nie ma tak destrukcyjnej mocy, jak to, co implikuje wojna. Najbardziej na jej skutki narażone są dzieci. – Trauma ucieczki z domu, miejsca, które powinno być przecież dla dziecka najbezpieczniejsze, jest bardzo głęboka. Widzimy to choćby w obozach dla uchodźców na Bliskim Wschodzie, gdzie pomagamy od lat: nasi lekarze są szczególnie wyczuleni na traumatyczne symptomy, które objawiają się często somatycznie, przez fizyczne dolegliwości ciała – podkreśla Małgorzata Olasińska-Chart.

Misja realizuje w kraju „Przestrzenie Przyjazne Dzieciom” (finansowany z Funduszy Norweskich) dla dzieci- uciekinierów wojennych, obecnie w ośmiu miastach – oprócz zajęć integracyjnych i edukacyjnych, zapewniana jest również konsultacja psychologiczna dla ukraińskich rodzin. To nie jest działanie na pokaz, ale wynikające z przyczyn medycznych. To one legły u podstaw tego, że od prawie miesiąca ogólnopolski telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (116 111) otwarty jest również dla nieletnich uchodźców z Ukrainy. Mogą o swoich problemach porozmawiać z psychologami po ukraińsku lub po rosyjsku. Rozmowa z psychologiem w ich ojczystym języku może być dużym wsparciem w poradzeniu sobie z trudem nowej sytuacji. Tym bardziej, że fachowcy mogą skierować dzwoniących do medyków, gdy stwierdzą, że jest taka konieczność. – Zależy nam, aby przekazać dzieciom z Ukrainy, że mają prawo do takiego wsparcia. Mają prawo do tego, żeby zaufani, kompetentni dorośli pomagali im wtedy, kiedy tego potrzebują, kiedy są w trudnej sytuacji życiowej – podkreśla dr Monika Sajkowska, prezes Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, operatora telefonu zaufania o numerze 116 111. Straumatyzowane dzieci i tak mogą mówić o szczęściu w nieszczęściu. Przeżyły. Kilkaset - nie.

Sonda
Czy w swoim życiu miałeś kiedykolwiek depresję?