Dr Robert Gwiazdowski

i

Autor: Tomasz Radzik

Prof. Robert Gwiazdowski komentuje: Socjaliści chcą zabierać wasze pieniądze

2017-09-12 4:00

Bardzo socjaliści muszą bać się liberalizmu, skoro z takim uporem nazywają liberalizmem rzeczy, które się ludziom nie podobają właśnie dlatego, że nim nie są – jak robi Pan Rafał Woś w rozmowie z „Super Expresem”.  

Liberalizm to doktryna wolności („liberte”). Zrodzona ze sprzeciwu wobec przywilejów stanowych szlachty i absolutnej władzy królów. Mówiąc językiem Owsiaka: „róbta co chceta”. Pod warunkiem wszelako, że nie naruszycie tym takiej samej wolności kogoś innego. No nie – powiadają socjaliści – to doprowadzi do nierówności, których nie możemy zaakceptować. Zgoda. Jak mam wolność, żeby grać w piłkę, taką samą jak Robert Lewandowski, to powstaje między nami wielka nierówność. Mogę ją troszkę zmniejszyć, zajmując się prawem tak dobrze, jak Lewandowski piłką, aczkolwiek i tak będziemy nierówni, bo nie uzyskam tym, co robię, takiego aplauzu i znaczenia, a przecież wszyscy chcemy mieć poważanie u innych ludzi. Czy zatem lepiej by było dla równości, żeby Lewandowski zajął się prawem, a ja grą w piłkę? Nierówność między nami byłaby mniejsza. Ale kto chciałby mnie oglądać grającego w piłkę? Może więc opodatkować jeszcze bardziej Lewandowskiego? Ale czy wtedy jemu chciałoby się trenować, żeby grać tak, jak my lubimy oglądać? I jeszcze jeden problem, skoro Pan Rafał Woś mówi w swojej książce o pracy – to jaki klub chciałby mnie zatrudnić jako swojego piłkarza jak Bayern Lewandowskiego?Przypomnę, że to liberałowie stworzyli oprócz etosu wolności także etos pracy. To „roczna praca każdego narodu jest funduszem, który zaopatruje go we wszystkie rzeczy konieczne i przydatne w życiu”, a jego wysokość „zależy od umiejętności, sprawności i znawstwa, z jakim swą pracę zazwyczaj wykonywa i od stosunku liczby tych, którzy pracują użytecznie, do liczby tych, którzy tego nie czynią” – pisał twórca liberalizmu Adam Smith.To nie kapitał ani nie ziemia tworzą bogactwo, tylko praca. Marks też tak uważał, ale za pracę uznawał jedynie, mówiąc wulgarnie, „machanie łopatą”. Liberałowie uznają, że ten, kto skonstruował łopatę, wykonał większą pracę od wielu tych, którzy wcześniej kopali ziemię rękami.

Dlatego liberałowie twierdzą, że praca nie może być tak opodatkowana, jak jest. W Polsce to liberałowie po 1989 roku nieustannie sprzeciwiali się podnoszeniu opodatkowania pracy! Jak ktoś zarabia brutto 4000 tys. zł, to tak naprawdę zarabia 4830. Jego pracodawca musi zapłacić jeszcze 830 zł różnych składek. Ale pracownik dostaje tylko 2850 zł (!!!). Prawie 2000 zł z tego, co płaci pracodawca, otrzymuje rząd. Czyli 70% tego, co ostatecznie netto otrzymał za swoją pracę pracownik! To nie jest liberalizm. To jest socjalizm. To socjalistyczne rządy zabierają pracownikom najwięcej owoców ich pracy. Ci, którzy tak opodatkowali pracę polskich pracowników, nie byli liberałami, byli socjalistami, choć niektórzy czasami, z powodów politycznych, próbowali nazywać się liberałami – jak na przykład Donald Tusk, którzy jednak sam przyznał w jednym z wywiadów, że w skrytości ducha zawsze był socjaldemokratą. Tymczasem socjaliści, którzy chcą zdobyć władzę głównie po to, żeby to ich koledzy mogli zostać prezesami największych polskich spółek i zarabiać w nich jak Lewandowski w Bayernie, choć na wolnym rynku nikt by im tyle nie zapłacił, wmawiają ludziom, że inni socjaliści, działania których ludziom się nie podobają, nie byli socjalistami, tylko „liberałami”.

Czytaj: Rafał Woś: Czas skończyć z biedą pracowników

Najłatwiej napuścić ludzi na liberałów za sprawą dzikiej prywatyzacji i wyprzedaży majątku narodowego. Otóż liberałowie zawsze mówili, że najpierw należało zrobić prawdziwą reprywatyzację, że państwo powinno oddać to, co ukradło w 1945 roku spadkobiercom właścicieli, a nie handlarzom „roszczeń”, oraz że III RP nie powinna bawić się w pasera i odsprzedawać tego, co ludziom zabrała PRL. A prywatyzacja powinna być transparentna – najlepiej przez giełdę, w drodze publicznej licytacji, a nie pokątnie, w zaciszu politycznych gabinetów albo jakichś restauracji. Oczywiście jak państwo jest właścicielem, to może płacić pracownikom więcej niż właściciel prywatny. Najlepszym przykładem są bardzo wysokie zarobki pracowników Orlenu. Ale za to my wszyscy musimy płacić więcej za paliwo, niżbyśmy płacili, gdyby Orlen miał na rynku prawdziwą konkurencję. Państwo i państwowe spółki nie mają niczego, co mogliby rozdać, ponad to, co bezpośrednio lub pośrednio zabiorą ludziom z efektów ich pracy.Problem w tym, że ludzie widzą, co dostają, a nie widzą tego co im się zabiera, zwłaszcza jak raz dostają dużo, a zabiera im się więcej, ale pomalutku, tak, żeby tego nie zauważyli, jak to jest w przypadku opodatkowania pracy. Ludziom się jeszcze wmawia, że to dla ich dobra, bo w ten sposób „oszczędzają na swoją emeryturę”, co jest kłamstwem wierutnym. Pracujący płacą na emerytury wypłacane ich rodzicom i dziadkom w nadziei na to, że ich dzieci i wnuki będą płacił na nich. Ale najpierw muszą zrobić te dzieci. To dlatego liberałowie nie krytykowali programu 500 plus, bo dzięki temu ludzie mają do dyspozycji więcej z tego co sami wypracowali i mają większą swobodę w planowaniu rodziny. Bo ludzie deklarują, że chcieli mieć więcej dzieci niż mają. Przypominamy tylko, że „państwo statystyczni” otrzymują na drugie dziecko 500 zł miesięcznie, ale rząd wcześniej zabrał im obojgu razem (jeśli oboje pracują, otrzymując za to średnie wynagrodzenie) 4000 zł miesięcznie. Szkoda, że „Super Express” nie zapytał Pana Wosia, co by zrobił z tym problemem.