Erdogan

i

Autor: East News

Adam Baron: Sytuacja na Bliskim Wschodzie może stać się bardzo niebezpieczna

2017-06-08 4:00

Adam Baron, ekspert z European Council on Foreign Relations, ocenia konflikt na Bliskim Wschodzie.

"Super Express": - Gdy nagle w poniedziałek kraje Półwyspu Arabskiego zerwały stosunki dyplomatyczne z Katarem, rozpoczął się jeden z najpoważniejszych kryzysów w regionie od lat. Sąsiedzi Kataru twierdzą, że nie mogą dłużej tolerować katarskiego finansowania terroryzmu: ISIS, Al-Kaidy, Bractwa Muzułmańskiego czy szyickich rebeliantów działających w Arabii Saudyjskiej i Bahrajnie. Ile w tym prawdy?

Adam Baron: - Myślę, że w głównej mierze chodzi tu o rosnącą frustrację sąsiadujących z Katarem państw, które nie chcą pogodzić się z prowadzoną przez ten kraj niezależną w wielu kwestiach polityką. Ten kryzys wisiał w powietrzu już od jakiegoś czasu i w końcu Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Arabia Saudyjska uznały, że mają dość samodzielności małego, ale bogatego kraju, który próbuje boksować w wyższej kategorii wagowej, angażując się dodatkowo w sprawy, które w opinii Abu Zabi i Rijadu ingerują w ich politykę wewnętrzną.

- Wielu komentatorów wskazuje, że ten kryzys ma bardzo dużo wspólnego z tym, że Katar od dawna starał się budować dobre relacje z Iranem - arcywrogiem Arabii Saudyjskiej, który obok Turcji jest jej głównym rywalem w walce o hegemonię na Bliskim Wschodzie. To próba ukarania Kataru za podważanie pozycji Arabii Saudyjskiej?

- To nie takie proste. Choć Katar ma lepsze relacje z Iranem niż z Bahrajnem, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi czy Arabią Saudyjską, to jego więzi z Islamską Republiką nie są tak mocne jak innych państw Półwyspu Arabskiego: Kuwejtu i Omanu. Dlatego wydaje mi się, że chodzi o coś więcej niż tylko o kwestię stosunków z Iranem. Powiedziałbym, że obecny kryzys nie ma jednej przyczyny, ale wynika z kilku nakładających się na siebie czynników. Z jednej strony - to wspomniane już przekonanie ZEA, że Katar miesza się do jego polityki wewnętrznej. Z drugiej - to wsparcie katarskich władz dla mediów, które mają krytyczny stosunek do innych państw Zatoki Perskiej. No i wreszcie ten oficjalny powód zerwania stosunków z Katarem: domniemane finansowanie Bractwa Muzułmańskiego i innych grup islamistycznych.

- Polska kupuje w Katarze skroplony gaz. Od razu, kiedy wybuchł kryzys i pojawiły się oskarżenia o wspieranie przez ten kraj terroryzmu, zaczęto pytać, czy przypadkiem nie finansujemy pośrednio terrorystów. Jak pan to widzi?

- Rząd Kataru czerpie ogromne zyski ze sprzedaży skroplonego gazu i zyski te przeznacza na finansowanie swojej polityki. Czy mieści się w tej polityce finansowanie terrorystów? Naprawdę trudno to przesądzić, choć takie oskarżenia pojawiają się coraz częściej.

- Czy kryzys na Półwyspie Arabskim zagraża w jakiś sposób katarskiemu eksportowi gazu? Czy dostawy do Polski, które są dla naszego kraju jednym z głównym źródeł dywersyfikacji dostaw tego surowca, mogą zostać wstrzymane?

- Niewątpliwie Katar odczuwa ogromną presję ze względu na blokadę lądową, morską i powietrzną, którą zafundowały mu Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Arabia Saudyjska. Jeśli będzie się ona przedłużać, może doprowadzić do poważnych wstrząsów gospodarczych w tym kraju i zagrożenia dla eksportu surowców.

- Co dziś możemy powiedzieć o konsekwencjach izolacji Kataru przez państwa ościenne? Kryzys, który ona wywołała, pozostanie sprawą regionalną czy przerodzi się globalny problem? Wiadomo, że region jest beczką prochu, splatają się tu mocarstwowe ambicje lokalnych potęg - wspomnianej Arabii Saudyjskiej, Turcji i Iranu oraz globalnych graczy w postaci Stanów Zjednoczonych i Rosji. Może być to iskra, która doprowadzi do wielkiego wybuchu?

- Prawdę powiedziawszy, nie da się przewidzieć, czym zakończy się ten kryzys. Myślę, że celem państw, które podjęły tak ostre działania wobec Kataru, jest przede wszystkim to, by doprowadzić do szybkiej kapitulacji Katarczyków. Czy to się uda, trudno przewidzieć. Pamiętajmy, że Katar to jeden z kluczowych graczy finansowych i politycznych w regionie, który - żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację - gości na swoim terytorium strategiczną bazę amerykańskich sił powietrznych. Jeśli sytuacja wymknie się więc spod kontroli, sprawy mogą przybrać naprawdę niebezpieczny obrót i mieć konsekwencje wykraczające poza region.