Sejm, sala, obrady

i

Autor: Tomasz Radzik

Adam Bodnar: Zajmiemy się sprawą odbierania dzieci rodzicom

2015-07-27 4:00

Wywiad z Adamem Bodnarem, nowym rzecznikiem praw obywatelskich

"Super Express": - Czy jako nowy rzecznik praw obywatelskich zajmie się pan opisywaną przez "Super Express" sprawą rodziny Bałutów, której sąd odebrał dzieci tylko dlatego, że w mieszkaniu był królik miniaturka, a w kuchni muszki owocówki?

Adam Bodnar: - Jeszcze nie jestem rzecznikiem - czekam na zatwierdzenie mojej kandydatury przez Senat. Sprawę znam tylko na poziomie przekazów medialnych. By móc odpowiedzieć na pana pytanie, musiałbym poznać konkretne dokumenty.

- To ogólniej. Czy jako rzecznik praw obywatelskich będzie pan się zajmował sprawami odbierania dzieci rodzicom, które w Polsce są już wręcz plagą?

- Sprawy rodzinne, dotyczące dzieci, bardziej wchodzą w zakres kompetencji rzecznika praw dziecka. Tu jednak mamy do czynienia z problemem szerszym, gdyż odebranie dzieci może naruszać też prawa rodziców. Rzecznik ma oczywiście za zadanie reagować na każdą taką sytuację. Ma różne możliwości, w tym przyłączenia się do postępowań cywilnych. W sprawach rodzinnych robi to jednak rzadko, zdecydowanie bardziej aktywny w tym względzie jest rzecznik praw dziecka.

- Ale urzędy te powinny chyba jakoś współdziałać? Szczególnie w tak trudnym temacie.

- Na początku swojej kadencji chciałbym się spotkać z rzecznikiem praw dziecka po to, by ustalić, jak działać w takich sytuacjach. Które z jednej strony naruszają prawa dziecka, lecz także rodziców, w których rodzina spiera się z państwem. Musimy ustalić konkretny zakres działań w tej sferze.

- Poeta Jacek Podsiadło opisał sprawę, w której został skazany w procesie, o którym nawet nie wiedział. A rzecznik praw obywatelskich stwierdził w odpowiedzi na pismo Podsiadły, że sprawą RPO zająć się może dopiero po wyczerpaniu całej drogi sądowej.

- Prawdopodobnie odpowiedź rzecznika praw obywatelskich wynikała z tego, że RPO ma możliwość złożenia w takich sprawach kasacji. A więc wtedy, gdy wyroki są już ostateczne, a postępowanie jest już zamknięte. Rzecznik rzadko angażuje się w sprawach karnych na wcześniejszym etapie. Wydaje się, że to wynika bardziej z praktyki organizacyjnej niż z tego, że byłoby to prawnie zakazane. Moim zdaniem rzecznik posiada możliwości bronienia ludzi w sytuacji, gdy ich prawa są naruszane, nawet w trakcie toczącego się postępowania. Dotyczy to szczególnie stosowania środków zapobiegawczych, takich jak tymczasowe aresztowanie.

- To znaczy, że rzecznik pomoże jedynie bogatym, bo biednych na postępowania kolejnych instancji nie będzie stać?

- To nie tyle jest problem bogactwa oskarżonych bądź nie, ale raczej dostępności biura rzecznika. I takiego funkcjonowania, aby łatwiej było interweniować w także toczących się sprawach. Udział w nich rzecznika powinien zostać zwiększony.

- Co powinno być głównym zadaniem rzecznika praw obywatelskich?

- Przede wszystkim pomoc obywatelowi w dochodzeniu do sprawiedliwości, w przypadku gdy jego konkretne prawa są łamane. Mam na myśli łamanie na przykład prawa do obrony czy sytuacje takie jak pobicie danego obywatela przez policję bądź straż miejską, gdy naruszono jego prawo do prywatności, czy też jeśli obywatel jest pokrzywdzony jakąś bezprawną decyzją urzędnika. Uważam, że rzecznik powinien być tą instytucją, która pomoże obywatelowi dochodzić swych praw - szczególnie na poziomie systemowym, poprzez doprowadzenie do rozwiązań sprzyjającym obywatelom czy poprzez przystępowanie do postępowań. Ale rzecz jasna rzecznik nie ma zastępować sądu oraz ustawodawcy - może jedynie na nie wpływać.

- To jak w praktyce mają wyglądać działania RPO?

- Podam przykład ustawy o skardze na przewlekłość postępowania. Dzięki niej obywatele mają prawo skarżyć się na postępowanie sądów, gdy postępowanie jest zbyt przewlekłe. Dotyczy to także postępowań prokuratorskich. Liczne przykłady dowodzą jednak, że ustawa ta nie działa tak, jak powinna. Zostało to potwierdzone w niedawnycm wyroku strasburskim Rutkowski przeciwko Polsce. Zadaniem rzecznika powinno być doprowadzenie do rozpoczęcia prac nad naprawieniem tej ustawy, a następnie nacisk na ustawodawcę, by zmiany zostały przyjęte.

- Zarzucono panu, że będzie pan tęczowym rzecznikiem, reprezentantem jednej grupy, czyli środowisk LGBT. Jak odnosi się pan do tej krytyki?

- Jest ona krzywdząca. Usiłuje się mnie sprowadzić do bycia osobą zajmującą się jednym tematem. Tymczasem każda z osób wygłaszających te sądy wie, że w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zajmowałem się przeróżnymi tematami, całym katalogiem praw jednostki zawartym w konstytucji. Od śmierci w więzieniach przez przemoc policji, nierzetelne działania sądu, niesłuszne aresztowania, wyroki, prawa zgromadzeń, wywłaszczenia, inwigilację po sprawy dziennikarskie i naruszenia wolności słowa. Tematów było mnóstwo. Myślę, że przez lata pokazałem, że mam integralne podejście do praw człowieka. Nie zamierzam tego zmieniać, a nawet nie mogę, bo RPO jest odpowiedzialny za stanie na straży wszystkich praw i wolności określonych w konstytucji. Jestem przekonany, że swoją pracą to udowodnię.

- Czy nie jest tak, że sytuacja wolności słowa w Polsce uległa pogorszeniu?

- Tu pana zaskoczę. Wciąż jest z tym sporo problemów, choćby obowiązujący wciąż art. 212 k.k., który przewiduje odpowiedzialność karną. Jest jednak globalny ranking standardów dziennikarskich organizacji Reporterzy bez Granic, gdzie w ciągu ostatnich pięciu lat awansowaliśmy z 55. na 18. miejsce. Nasze standardy wolności słowa nie odbiegają od standardów typowego państwa europejskiego. Można się zastanawiać nad jakością pracy dziennikarskiej, można zastanawiać się, czy prasa, szczególnie na poziomie lokalnym, odpowiednio spełnia rolę kontrolną wobec władzy. Jednak nie mamy tak poważnych problemów, jak jeszcze jakiś czas temu. Dla przykładu trudno znaleźć dziś dziennikarzy, którzy odbywaliby karę pozbawienia wolności, a to się niestety w świecie dzieje.

Zobacz: Ryszard Petru: Polska stała się tanią montownią Europy