Henryk Kowalczyk

i

Autor: Piotr Grzybowski Henryk Kowalczyk

Henryk Kowalczyk: Rząd nie podwyższy ceny wody

2017-07-18 4:00

Henryk Kowalczyk w rozmowie z "Super Expressem": "Rząd nie podwyższy ceny wody".

"Super Express": - Dlaczego rząd chce podwyższyć opłaty za wodę i ścieki? Dziś zajmie się tym Sejm.

- Rząd nie podwyższy opłaty za wodę i ścieki. Najpierw wyjaśnijmy, że cena wody składa się z kilku elementów. Rząd ma wpływ tylko na określenie maksymalnej stawki za korzystanie z zasobów wodnych, ustala ją minister infrastruktury. Pokażę to na przykładzie metra sześciennego domowej kranówki. Obecnie stawka "opłaty rządowej" wynosi 11 gr. i tak zostanie. Mogę uspokoić statystycznego Kowalskiego, że ta kwota nie wzrośnie.

- To dlaczego zajmujecie się tą ustawą?

- Sejm obraduje nad rządowym projektem nowelizacji prawa wodnego. Zmusili nas do tego unijni urzędnicy, którzy przez ramową dyrektywę wodną z 2000 r. nakazali wprowadzenie nowego prawa. Przypomnę, że rząd PO-PSL miał uchwalić je do końca 2015 r., ale tego nie zrobił. Wynegocjowaliśmy nowe terminy, by nie płacić dodatkowych kar. Jeśli jednak nie zdążymy do końca lipca, Komisja Europejska skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE o nałożenie kary na Polskę.

- Uspokaja pan, ale wprowadzacie nową opłatę za wodę dla rolników.

Rolnicy, którzy zużywają poniżej 5 m sześc. wody na dobę, nie będą ponosić tej opłaty. Natomiast pyta pan o - wymuszoną przez urzędników z Brukseli - opłatę dla gospodarstw rolnych zużywających ponad ten limit. Obejmie ona jedynie niewiele ponad 3 tys. największych gospodarstw, w których np. hoduje się ponad 500 świń. Tam za każdy dodatkowy metr sześc. trzeba zapłacić 11 gr. Ale wszyscy pozostali rolnicy, zużywający mniej niż 5 metrów na dobę, nie będą ponosić tej opłaty.

- Brzmi nieźle, ale czy ludzie panu uwierzą?

- Już mówiłem, że rząd nie ma wpływu na ostateczną cenę wody. Zachowujemy obecne stawki, ale nie jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialności za to, co zrobią samorządy. Będziemy jednak czynić wszystko, aby ich polityka nie doprowadziła do wzrostu cen wody i ścieków. Bo tam, w wielu wypadkach obserwowaliśmy patologie i łamanie prawa. Opisuje je choćby raport NIK. W latach 2008-2015 "rządowa stawka" się nie zmieniała, a w niektórych miejscach ceny wody skoczyły aż o 70 proc. Łamanie prawa wytknął nawet Sąd Najwyższy. Pomysł niektórych samorządowców był prosty. Gminy dostawały unijne dotacje na budowę wodociągów i kanalizacji. Ale w rozliczeniach z odbiorcami wody, te bezzwrotne dotacje traktowano jak zwykłe kredyty, wliczając je w cenę wody i ścieków. Dlatego np. prezydent Warszawy mogła się chwalić 300 mln zł zysku stołecznej firmy wodociągowo-kanalizacyjnej. Były to pieniądze wyciągnięte z kieszeni warszawiaków, rząd nie miał na to żadnego wpływu. Pani prezydent nie przejmowała się tym, że od 2016 r. Sąd Najwyższy zabronił takiego procederu.

- Kiedy nowe przepisy wejdą w życie?

Z początkiem 2018 r. Mogę się założyć, że po tej dacie ceny wody i ścieków spadną. Pewnie nie we wszystkich gminach w Polsce, ale rząd nie ma wpływu na decyzje samorządów. Kiedy konkretnie? To pytanie do radnych głosujących nad uchwałami o cenach wody i ścieków.

ZOBACZ: Wałęsa to największa postać XX wieku