Leszek Miller

i

Autor: Piotr Piwowarski

Leszek Miller: Teheran

2016-08-03 7:00

Marek Kuchciński podczas obchodów kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego wystąpił ze śmiałą i oryginalną tezą. Oświadczył mianowicie, że sierpniowy zryw uchronił Niemcy, a może i Francję przed komunizmem. Marszałek Sejmu dowiódł w ten sposób, że nie wie o konferencji z udziałem ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii w Teheranie. Tam właśnie na przełomie listopada i grudnia 1943 roku Stalin, Roosevelt i Churchill umeblowali powojenną Europę. Wyznaczono m.in. alianckie wojskowe strefy operacyjne, ustalono podział Niemiec na obszary okupacyjne i przesądzono losy Polski, sytuując nasz kraj w radzieckiej strefie wpływów. To zatem, gdzie Armia Czerwona mogła dojść, a zwłaszcza, gdzie się zatrzymać, wynikało z ustaleń Stalina z zachodnimi aliantami, a nie z ofiary warszawskich powstańców.  

W przeciwieństwie do Kuchcińskiego decyzje konferencji teherańskiej znane były dowództwu AK. Gen. Leopold Okulicki, najmocniej prący do powstania, argumentował, że w Teheranie alianci zdradzili Polskę i dlatego trzeba zdobyć się na wielki i zbrojny czyn. Miało to polegać na podjęciu w sercu Polski walki z taką mocą, by "wstrząsnęła opinią świata. Krew będzie się lała potokami, a mury będą się walić w gruzy. I taka walka sprawi, że opinia świata wymusi na rządach przekreślenie decyzji teherańskiej, a Rzeczpospolita ocaleje" - twierdził Okulicki. Na uwagi innych oficerów, że powstanie może doprowadzić do zburzenia miasta i wyrżnięcia ludzi, odpowiadał, że protest Warszawy musi nastąpić, "choćbyśmy musieli zagrzebać się w gruzach".

Jan Nowak-Jeziorański potwierdzał, że ostrzegał gen. Bora-Komorowskiego, iż zachodni alianci pomocy nie udzielą, a plan Okulickiego obrócenia Warszawy w kupę gruzów na znak protestu nie zmieni ustaleń wielkich mocarstw. Takie myślenie było oparte na kompletnych złudzeniach i całkowitym oderwaniu się od rzeczywistości. Według Jeziorańskiego wśród aliantów dominowała jedna myśl ponad wszystkim: bez udziału Sowietów nie wygramy wojny. Nie będzie bezwarunkowej kapitulacji. I temu podporządkowane było wszystko. Celem było wygranie wojny i bezwarunkowa kapitulacja Niemiec. A cena, zwłaszcza kosztem Polski, nie grała w ogóle żadnej roli.

Nierealne rachuby dowódców powstania nie mogą przekreślać bohaterstwa i ofiarności jego uczestników. Żołnierzy, którzy zacisnęli zęby i wykonali rozkaz, idąc na rzeź bez broni. Chłopców w zbyt dużych hełmach spadających na oczy. Łączniczek i sanitariuszek dokonujących cudów odwagi. Berlingowców w postrzelanych łodziach i lotników płonących nad Warszawą. Cywili znoszących to, co wedle normalnych, ludzkich kryteriów było nie do zniesienia. I matek, nieulękłych wobec wroga, które miały też odwagę wykrzyczeć Borowi-Komorowskiemu w twarz: "Morderco naszych dzieci!". To im należą się hołdy. Im, i tylko im - napisał w poruszający sposób Andrzej Solak.

Sprawdź: Miller: Wieści z Ameryki