Zagadka: kogo te trzy osoby mają na myśli? Podpowiem inną anegdotą: jeden z najcelniej sportretowanych w „Uchu Prezesa” ministrów wyznaje po
cichu, że gdy z tym kimś stał na konferencji prasowej, miał wielką ochotę zrobić charakterystyczny gest ramionami, przypominający kłapanie paszczy krokodyla, a więc… Tak, mowa o kulturalnym, dobrotliwym panu Antonim. Być może minister Macierewicz wykonuje w wojsku dobrą robotę. Trudno ocenić. Po pierwsze – armia to dziedzina, gdzie bez głębokiej i fachowej wiedzy trudno się poruszać. Po drugie – ponieważ rezultaty działań szefa MON widać zwykle dopiero po latach, a nawet wtedy – patrz punkt pierwszy. Inna sprawa, że docierające z wojska sygnały momentami mogą na pierwszy rzut oka budzić niepokój. Widać natomiast styl, w jakim sprawowany jest urząd.
A żyjemy niestety w świecie, w którym styl, słowa, sposób zachowania znaczą dla publiczności przynajmniej tyle, jeśli nie więcej, co faktyczne dokonania. I w tej kwestii publiczność wydaje się coraz bardziej poirytowana stylem pana Antoniego. Do tego stopnia, że jest on dla swojego własnego obozu tyleż atutem, co obciążeniem, o czym świetnie wie również sam Kaczyński. Tyle że nic zrobić nie może; najwyżej pluć sobie w brodę, że do takiej sytuacji dopuścił. Mógł jej bowiem zapobiec jakiś czas temu, zanim obdarzył Macierewicza prominentną funkcją. Niektórzy pytają: cóż takiego ma pan Antoni na pana Jarosława, że ten ostatni nie może go po prostu wywalić za otwarte nieposłuszeństwo w sprawie nadętego młokosa? Ależ to oczywiste. Po pierwsze – wielbicieli tak wiernych, że w sporze staną za Macierewiczem, nie Kaczyńskim. Tego ostatniego gotowi są nawet uznać za agenta, jeśli będzie trzeba. I nie jest ich mało wśród wyborców PiS. Po drugie – wsparcie części mediów. Nie tylko z Torunia. Po trzecie – jazgot opozycji. Nie odwołuje się swoich ministrów pod jej dyktando, a Macierewicz jest najbardziej atakowanym członkiem tego rządu. Krokodyl będzie więc z nami jeszcze długo. A im dłużej, tym trudniej będzie liderowi wziąć go w karby.