Łukasz Warzecha

i

Autor: Andrzej Lange

Łukasz Warzecha: Żarciki pana Tilly'ego

2016-02-12 3:00

Angela Merkel, trzymając w obu dłoniach amerykańskie flagi, wynurza się z odbytu wypiętego Wuja Sama, czyli symbolu Stanów Zjednoczonych. Kardynał Meisner podpala stos pod kobietą, opatrzoną napisem "Miałam aborcję". Podpis pod instalacją głosi: "Pielęgnowanie tradycji".

Nachylony Hitler wydala kał z napisem "NPD", czyli Nationaldemokratische Partei Deutschlands (niemiecka partia neonazistowska). Mafioso w ciemnych okularach uprawia analny seks z uśmiechniętym Silviem Berlusconim. Zadowolony ksiądz, siedząc w fotelu, trzyma na kolanach zapłakanego małego chłopca. Napis głosi: "U nas codziennie jest Światowy Dzień Młodzieży".

To nie opisy ilustracji z "Nie!" czy innego kloacznego pisma, ale próbka "twórczości" Jacques'a Tilly'ego, znanego w Niemczech głównie z tworzenia karykatur, które w czasie karnawałowych parad pokazywane są na samochodowych platformach. Tego samego, który zasłynął teraz w Polsce z powodu przedstawienia Jarosława Kaczyńskiego jako dyktatora upozowanego na Pinocheta, depczącego kobietę mającą uosabiać Polskę.

Szef MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział, że poruszy temat podobnych kpin i zaczepek podczas spotkania z Frankiem-Walterem Steinmeierem, swoim niemieckim odpowiednikiem. Nie wiem, czy warto. Po pierwsze, dlatego że nie ma sensu dowartościowywać Tilly'ego, który będzie mógł potem opowiadać, jak to skutecznie rozdrażnił urzędnika kaczystowskiego reżimu. Po drugie - co ważniejsze - bo Tilly nie jest zjawiskiem wyjątkowym. Chamowaty, rubaszny humor, skupiony wokół odbytniczo-trawiennych skojarzeń jest po prostu cechą narodową Niemców. Oni tak już mają, a Tilly kultywuje tylko tę ludową niemiecką tradycję.

Owszem, trzeba interweniować tam, gdzie w grę wchodzą poważne kłamstwa, powielane w pozornie poważnych mediach - tak jak nieszczęsne "polskie obozy koncentracyjne". Tam natomiast, gdzie ludowy idiota o lewackich inklinacjach robi sobie prymitywne żarty, niemające nic wspólnego z rzeczywistością - warto odpuścić. Niemieckiego poczucia humoru nie zmienimy.

Zobacz: Walczak: Smutasy i cwaniaki z PiS

Może tylko warto by było zasugerować panu Tilly'emu, żeby swój talent plastyczny wykorzystał do skomentowania tego, co jest obecnie najważniejszym problemem Niemców. Mógłby pokazać na przykład - zgodnie z poetyką swoich karykatur - jak kilku panów o wyglądzie wskazującym na ich pozaeuropejskie pochodzenie gwałci kanclerz Merkel. Byłoby to przecież bardzo zabawne i bardzo aktualne, a karnawałowa niemiecka publiczność z pewnością piałaby z zachwytu.

Na wypadek gdyby ten felieton trafił do pana Tilly'ego, informuję, że zrzekam się niniejszym tantiem za mój pomysł. Viel Glück!