Marek Król: Myślenie wyklęte

2015-03-02 3:00

Żyję w strachu od momentu, kiedy zaczęły się problemy Kamila Durczoka. Budzę się w nocy i sprawdzam, czy ktoś nie podrzucił mi koki, amfetaminy, dmuchanych lalek czy pornosów. Nie jestem gwiazdą medialną,ale ci partacze podrzucający kompromitujące utensylia mogą o tym nie wiedzieć. Atoli, zamiast do mieszkania Durczoka na Wilanowie, wrzucili torebki z narkotykami, dmuchane partnerki do mieszkania koleżanki po mieczu Durczoka.

Szczęśliwie niczego nie podrzucili do gabinetu Ewy Kopacz, a i tam bywał Durczok. Przy takiej nadgorliwości podrzucaczy ofiarą może być każdy, nawet moja nieznana twarz. Jak mówi łacińska maksyma – zrobił ten, który skorzystał. A mnie przed oczyma staje zamieszczony w „SE” wizerunek bandy sześciorga, prezenterów TVP i TVN. Nie wierzę, by te kukły propagandy partii i rządu zrobiły takie świństwo koledze. Choć podrzucanie jest stare jak Polska Ludowa. Przed stanem wojennym pokazano w TVP zbrodnicze narzędzia solidarnościowej ekstremy. Marek Tumanowicz zaprezentował w DTV łańcuchy z kulką, kastety i noże, za pomocą których ekstrema chciała obalić ustrój siłą. Większość Polaków wiedziała, że te zbrodnicze narzędzia zostały podrzucone przez nieznanych sprawców z SB i to prosto do studia razem z Tumanowiczem.

Nieznani sprawcy z bezpieki podrzucali wówczas pornosy księżom lub dolary opozycjonistom. Nie pamiętam jednak sytuacji, by funkcjonariuszowi medialnemu władzy podrzucono wtedy gacie Wandy Wasilewskiej czy butapren i pół litra, bo takie były twarde narkotyki PRL. Choć bezpartyjnym bolszewikom wierzącym podrzucano różne świństwa, by ich sprawdzić. Tadeuszowi Mazowieckiemu podrzucono uzasadnienie medialne po skazaniu w 1953 roku na 12 lat więzienia biskupa Czesława Kaczmarka. Redaktor Mazowiecki ochoczo wykazał zbrodnicze i antypolskie działanie kieleckiego hierarchy. Większość autorytetów oralnych stalinizmu wsparła wówczas Mazowieckiego, na czele z Wisławą Szymborską. Cóż, autorytety oralne od czasów Bieruta po dzień dzisiejszy zawsze jakoś myliły się zgodnie z linią partii, nigdy przeciwko niej.

Aż trudno uwierzyć, że w tamtych czasach żyli ludzie niezłomni, których kręgosłupa ani ówczesne autorytety, ani UB nie były w stanie złamać. Kiedy w 1963 r. SB zamordowało ostatniego żołnierza wyklętego, Józefa Franczaka, miałem 10 lat. Nikt nam wówczas w szkole o tym nie mówił, co najwyżej wspominano o bandytach walczących z Polską Ludową. Wtedy myślenie było wyklęte, a więc ci, którzy walczyli, żeby Polska była Polską, zostali wyklęci. Dziś wyklęte jest sceptyczne myślenie jako zagrażające rządzącym. Wczoraj mieliśmy święto najdzielniejszych z dzielnych – Żołnierzy Wyklętych. A myślenie wyklęte jest nadal. Jakby ich ofiara nie dotarła do większości Polaków.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Marek Król: Kara śmieci