Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

i

Autor: Andrzej Lange

Opinie Super Expressu. Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Wszechmocny Schetyna to mit

2015-05-27 4:00

Z dr. Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem rozmawiał Mirosław Skowron.

"Super Express": - Platforma przetrwa tę porażkę, a może i przegraną jesienią?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: - Prawdopodobnie nie przetrwa w obecnej postaci, ale to wcale nie oznacza, że się rozpadnie lub zniknie. To jest co prawda możliwe, ale nie nieuniknione. Przewidywanie, czy PO podzieli się na stronę konserwatywną i lewicowo-liberalną jest myśleniem, które nie dostrzega zmian, jakie pokazały te wybory.

- Czyli?

- Wyborów nie rozstrzygnęły podziały ideologiczne. Najważniejsze, i tak będzie na długie lata, będzie żądanie wszechstronnej zmiany związanej z przemianą pokoleniową. To nie jest zmiana in vitro na anty-in vitro czy innych przecenianych kwestii. Większość polityków tego jeszcze nie zauważa, może z wyjątkiem pojedynczych osób.

- Ewę Kopacz postrzega się jako tę, która raczej tych zmian nie dostrzega i prowadzi PO do klęski. Ci, którzy sprzyjają PO, sugerują, żeby ją wymienić na innego lidera. Aleksander Smolar widzi na czele partii... Bronisława Komorowskiego.

- Komorowski jest przegranym i nieprędko odbuduje pozytywny wizerunek, który zawsze był szczególnego rodzaju. On nigdy nie był charyzmatycznym przywódcą. Charyzmy nie nabywa się też od lania, jakie zebrał w wyborach.

Zobacz: Debata u Kukiza: Komorowski nie mówi "NIE"

- Roman Giertych proponuje Radka Sikorskiego.

- To polityk, który bardziej dzieli, niż cokolwiek łączy. Ma dużą liczbę zwolenników albo przeciwników, tyle że jego zwolennicy nie są zazwyczaj członkami PO. Ma też powszechnie znany brak umiejętności organizacyjnych i przywódczych w sensie skupiania ludzi. Nie wystarczy błysnąć w mediach. On zawsze podłączał się pod coś, co już istnieje.

- Wychodzi zatem na to, że Grzegorz Schetyna.

- Nie sądzę. Tak naprawdę żadna z tych postaci nie ma kwalifikacji, żeby wyprowadzić PO z takiej defensywy. Za Schetyną w PO wielu tęskni, ale mam wrażenie, że powstał tam mit wszechmocnego Schetyny. Gdyby to nie był mit, to już by wrócił i znów był wszechmocny. Przypomina mi to opowieści o Wałęsie z 1997 roku, kiedy władzę przejęła AWS. Wtedy mówiono, że wróci Wałęsa, który minimalnie przegrał zaledwie 2 lata wcześniej, i będzie pociągał za sznurki. I okazało się, że się nie liczy.

- PiS mógł przetrwać w opozycji niemal dekadę. Nie wiem, czy PO jest partią, która po 8 latach konfitur władzy przetrwa w opozycji choćby 2 lata.

- Tylko te przemiany mogą oznaczać też ewolucję Platformy. Nazwa i logo będą te same, ale mogą oznaczać nieco inny program, idee, ludzi. Mogą oznaczać na przykład upodobnienie się do amerykańskiej Partii Demokratycznej. Gdy porażkę poniesie obecna, eklektyczna wersja, Platforma skręci jeszcze bardziej w lewo i przejmie rolę lewicy, trwale betonując się na tej części sceny politycznej. Do tej pory było to niemożliwe, gdyż polskie partie skupiały się nie na tym, co proponują, ale na ściganiu i zwalczaniu wewnętrznych schizm i herezji, odstępstw od głównej linii liderów. Niekiedy lubiły też ścigać zdrady.

- Co miałoby je zmusić do tego, by się zmieniły teraz?

- Ostateczna porażka różnych małych partii, których pozostałości skupiłyby się wokół PiS albo PO, uznając szyld, ale znacząco zmieniając je od środka w tym kierunku, w jakim poszli Republikanie lub Demokraci. I ta neo-Platforma po lewej stronie byłaby takim "wielkim namiotem", ale nie lewicowo-prawicowym, ale po prostu grupującym ludzi o zbliżonych interesach i poglądach. Partie w USA nie są ideologiczne, choć mają ideologiczne nurty. I u nas może dojść do takiej kulturowej przemiany sceny partyjnej.