"Super Express": - Sporo ostatnio spekulacji dotyczących zmiany kadrowej w Prawie i Sprawiedliwości. Wierzy pan w to, by premier Beatę Szydło zastąpił prezes Jarosław Kaczyński?
Konrad Piasecki: - Ja tak dużo o tym słyszę od polityków PiS i obozu PiS, że zaczynam uznawać, że staje się to faktem. Chociaż oczywiście, jak to zwykle w PiS bywa, wiele - a w tym przypadku wszystko - jest w głowie prezesa. Tak więc to jakaś zmienność składni wciąż może sprawić, że takiej zmiany się nie doczekamy. Ale wszyscy dzisiaj powoli się z tą zmianą, zarówno wewnątrz obozu, jak i na zewnątrz obozu władzy oswajają.
- Jakie to może mieć konsekwencje dla notowań PiS? Według sondaży Beata Szydło cieszy się niesłabnącą popularnością, prezes Kaczyński niekoniecznie. Nie jest to zbyt duże ryzyko dla partii?
- Ma pani rację, jest to na pewno ruch ryzykowny z punktu widzenia sondażowego i ocen obozu władzy. Mam wrażenie, że premier Szydło jakoś odpowiadała Polakom jako swego rodzaju zaradna gospodyni państwa. Sądząc po sondażach, Polacy ją akceptowali w tej roli. Prezes Kaczyński jest człowiekiem i politykiem budzącym większe kontrowersje i niewahającym się te kontrowersje wzbudzić. Jest też takim człowiekiem, którego ponoszą emocje. I ma to miejsce w chwilach gorących, co widzieliśmy wielokrotnie. Właśnie z tego punktu widzenia jest to ryzykowna operacja. Myślę, że dla partii nie będzie jakiejś różnicy, jeśli to Kaczyński zostanie premierem. Ewentualnie taka decyzja znajdzie swoje odzwierciedlenie w sondażach. Na razie są one korzystne dla PiS.
Zobacz także: Beata Szydło o rekonstrukcji. Te słowa zaskakują