Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: "Zestefanieli". Ale to już nie jest śmieszne

2016-01-16 3:00

We wczorajszym "Super Expressie" Mirek Skowron popełnił tekst o zjawisku "zestefanienia". Zjawisko, które sprawia, że coraz więcej publicystów i polityków z kręgów liberalno-lewicowych ma objawy jako żywo przypominające dziwaczne wyskoki posła Stefana Niesiołowskiego.

W przypadku Jarosława Kuźniara atakującego koleżankę z pracy za to, że broni podsłuchiwanych dziennikarzy, czy Tomasza Lisa, zjawisko przyjmuje formę groteskową. Gorzej, gdy straszne schorzenie dotyka całe państwo. Wtedy zaczyna się robić strasznie. Paranoja rządzących w epoce schyłkowego Donalda i płaczliwej Ewy była porażająca. Przykładem są działania służb w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy. Afera zatacza coraz szersze kręgi. Jak ujawnił na naszych łamach Andrzej Urbański, wśród podsłuchiwanych był także redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski. Nie tylko on. Podsłuchiwano nie tylko dziennikarzy. Paranoja służb polegała na tym, że utworzono trzy niezależne zespoły, które miały sprawdzać same siebie. Działając pod nadzorem ówczesnego premiera Donalda Tuska, służby miały kontrolować... ministrów i współpracowników owego Donalda Tuska. Trudno określić to inaczej niż mianem paranoi. Może nie takiej, jak za schyłkowego Stalina, gdy dyktator swoje mordercze skłonności nasilił. Ale tam mieliśmy do czynienia z totalitarnym reżimem. W państwie demokratycznym inwigilowanie dziennikarzy jest zawsze totalnym skandalem. Co więcej - afera w istocie przebija Watergate, które zmiotło z polityki amerykańskiego prezydenta Richarda Nixona. Tam podsłuchiwano polityków partii opozycyjnej, by ich skompromitować. Tu podsłuchiwano dziennikarzy, prawników i... polityków partii rządzącej. Również szefów innych państwowych służb. To test dla nowego rządu. Tylko powołanie komisji śledczej, sprawdzenie sprawy i wyjaśnienie do bólu, kto podsłuchiwał, kto sprawdzał, kto inwigilował, wreszcie - kto konkretnie był podsłuchów inspiratorem, jest partii rządzącej obowiązkiem. Jego niezrealizowanie byłoby kompromitacją. To też test dla mediów, które sprawę muszą uczciwie zrelacjonować. Bo paranoja rządzących wydaje się śmieszna. Gdy zagraża państwu, staje się straszna.

Zobacz: Cezary Grabarczyk w WIĘC JAK: Nie ma zgody na tyranię!