Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marcin Smulczyński

Zdaniem naczelnego: Powiedz mi, czym się chwalisz, a powiem ci, kim jesteś

2016-04-06 23:11

Jest sobie taka pani, która nazywa się Anna Zawadzka. Głośno zrobiło się o niej, kiedy w ostatnią niedzielę w czasie mszy świętej sprofanowała warszawski kościół dzikimi wrzaskami. Rzekomo miała to być z jej strony krytyka stanowiska duchownych wobec aborcji. W niektórych mediach próbowano pokazać to jako spontaniczną reakcję wiernej na bezduszność kleru. Świat jest jednak mały oraz pamiętliwy. I posypały się twarde fakty dotyczące spadającej gwiazdy polskiej aborcji, czyli pani Anny Zawadzkiej właśnie.

Że to nie żadna tam wierna, tylko zatwardziała, agresywna homoseksualistka wyrzucana już wcześniej ze spotkań po burdach, które robiła w czasie spotkań. Że jest aktywistką zadziornych lesbijek i w ten sposób chce zmieniać świat. Że żyje z kobietą Ingą Kostrzewą w związku od 20 lat i że są bardzo szczęśliwe podobno, bo wymieniły się obrączkami i napisały testamenty, jakby coś. Pani Zawadzka postanowiła wykorzystać tak zwaną chwilową „popularkę” do promocji osoby własnej oraz środowiskowych nowoczesnych przekonań. Trafiła do TVN24 do programu redaktora Morozowskiego z księdzem Sową. Niestety. Zachowywała się tak prostacko i skandalicznie, że znany ze stoickiego spokoju redaktor nie wytrzymał i zakończył jej żenujące wystąpienie przed
czasem. Zanim jednak panią ze studia wyproszono, powiedziała coś, co bardzo mnie zastanowiło. Pochwaliła się otóż, że w styczniu ona sama dokonała aborcji. Hmmm. Więc szczęśliwa lesbijka żyjąca w stałym związku z inną szczęśliwą lesbijką zaszła w ciążę. Mało jest prawdopodobne, żeby zaszła ze swoją cudowną partnerką. Czym więc się chwali? Że zdradziła partnerkę? Czy może tym, że w tych nowoczesnych związkach damy z damą nie ma już zdrady? Chyba nie była to ciąża z in vitro, skoro została usunięta? Więc lesbijka robiła to z facetem? Czy to dla środowiska LGBT nie jest obrzydliwe? I czym się tu w ogóle chwalić, proszę pani Zawadzkiej Anny? Dramatem, jakim dla normalnej kobiety jest aborcja? Nie zauważyła pani, że chwali się pani czymś, czego przyzwoici ludzie co najmniej się wstydzą?

Zobacz także: Leszek Miller: Brzegi warte są mszy?