Dziadek chciał zabić wnuczkę! Horror pod Bychawą (woj. lubelskie)

2017-06-02 4:00

Zamiast w dobrym zdrowiu cieszyć się mieszkającymi z nim wnuczką i prawnukami, Jan K. (81 l.) z małej wsi pod Bychawą (woj. lubelskie) wolał przez lata zamieniać życie bliskich w piekło. Dokuczał, wyzywał, aż wreszcie. chciał pozbyć się ich raz na zawsze, przygotowując bombową pułapkę.

Jan K. ma we wsi kiepską opinię. Pieniacz i złośnik. - Wiele razy groził ludziom śmiercią albo podpaleniem - wspominają ludzie. W domu rodzinnym nie było lepiej. - Pamiętam z dzieciństwa dziadka ciągle grożącego mamie i jej siostrom - wspomina jego wnuczka Justyna (40 l.). Niestety, kobieta 12 lat temu zmuszona była wprowadzić się ze swoją rodziną do dziadka Janka. Przepisał na nią ziemię i część domu, żeby dostać rentę. I zaczęło się. Nic mu się nie podobało, o wszystko miał pretensje, choć pani Justyna z mężem i dziećmi starali się, jak mogli. Wyremontowali dom, uporządkowali obejście. - Nigdy nas nie zaakceptował. Lżył, poniewierał, wyzywał od dziadów - mówi kobieta.

Teraz dziadek przekroczył już wszelkie granice. W niedzielę, kiedy wnuczka z rodziną była w kościele, zakradł się do kuchni. Pod palnik włożył pocisk kalibru 9 mm, a potem... usiadł na huśtawce pod domem i czekał na efekty. Pani Justyna wróciła i zaczęła krzątać się po kuchni. Na szczęście gaz nie chciał się podpalić, a kobieta znalazła pocisk. Wezwała policję. Jan K. zobaczył patrol i czmychnął do lasu.

- Policjanci zatrzymali 81-latka. Odpowie za stworzenie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego - mówi Andrzej Fijołek z lubelskiej policji. Dodatkowo funkcjonariusze znaleźli u Jana K. amunicję oraz broń palną, na które nie posiadał zezwolenia.

Sąd zdecydował, że następne 3 miesiące Jan K. spędzi w areszcie tymczasowym. - Odpoczniemy - mówi przez łzy pani Justyna. Bo mimo wszystko szkoda jej dziadka. Karmi jego gołębie...

Zobacz także: Patologia... Rodzice imprezowali przy niemowlaku, aż zasnęli

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki