Protest nauczycieli, górników i strażaków w Warszawie: Nie chcemy być śmieciami!

2015-04-20 4:00

Skrócenia wieku emerytalnego, zlikwidowaniaumów śmieciowych oraz podwyższenia płac - tego głównie domagało się kilkadziesiąt tysięcy osób protestujących w sobotę w Warszawie. - Nie chcemy być śmieciami i pracować na umowach śmieciowych! - krzyczeli związkowcy z OPZZ pod Kancelarią Premiera. Wśród nich byli nauczyciele, górnicy, rolnicy, strażacy czy nawet policjanci.

Przedstawiciele OPZZ twierdzą, że w Warszawie pikietowało 60 tys. osób (według służb 30 tys.). Cztery grupy wyruszyły z różnych stron stolicy, by spotkać się pod siedzibą rządu. - Brak bezpieczeństwa socjalnego powoduje, że musimy o swoje prawa upomnieć się na ulicy! - grzmiał szef OPZZ Jan Guz (59 l.). Najliczniejszą grupę protestu stanowili nauczyciele. Żądali m.in. podwyżki płac o 10 proc. od 2016 roku. W rękach mieli balony z napisem "Joanna robi nas w balona". - Chcemy wspólnie powalczyć o przywrócenie godności zawodu nauczycielskiego - mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz (57 l.). Z manifestującymi nauczycielami spotkała się szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska (52 l.). - Jesteście tu, by walczyć o swoje prawa pracownicze, rozumiem to i szanuję. Wbrew temu, co chcą niektórzy myśleć, szanuję waszą pracę i dziękuję wam za nią - mówiła. W proteście szły też inne grupy zawodowe, m.in. policjanci i transportowcy. - Żądamy rozmów i dialogu społecznego! - krzyczeli związkowcy. - Marsz gwiaździsty to jest zapowiedź czegoś o wiele większego, czegoś mocniejszego, co ma spowodować pociągnięcie w dół rządu z PO-PSL przed zbliżającymi się jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Protesty są jak najbardziej słuszne, a PO-PSL, jeśli nie chce stracić władzy, powinna zacząć prowadzić dialog z ludźmi - komentuje nam prof. Kazimierz Kik, politolog.

Zobacz: Katastrofa smoleńska to wynik bałaganu w wojsku?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki